Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

XXXI Niedziela zwykła

XXXI Niedziela zwykła (Łk 19,1-10) "[...]Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu[...]" Ludzie w Zacheuszu widzą tylko grzesznika. Są takie zachowania, które na długo nas szufladkują. "Kłamca", "pijak", "złodziej", "nigdy nie można na nim polegać", "obibok", "zdrajca". Ile razy słyszałeś: "Ty zawsze taki jesteś!"? "TY ZAWSZE" Jezus przechodzi przez najniżej położone miasto świata. Depresja. W tej depresji jest człowiek tak niski, tak zmarginalizowany, że tylko wspięcie się na drzewo jest dla niego nadzieją, na to, że przynajmniej zobaczy Mistrza. Czemu tam wszedł? Może z ciekawości. Inni mu nie pozwalali, to może z przekory - "a i tak Go zobaczę!". Może miał w sercu pragnienie zmiany. Nie wiem. Wiemy jedno - tylko jedna osoba go zna

XXX NIedziela zwykła

Łk 18,9-14 W świątyni na modlitwie spotykają się dwie osoby. Zadowolony z życia człowiek religijnego sukcesu, który "nie ma sobie nic do zarzucenia" oraz mega niepoukładany celnik. Ta pierwsza postawa jest zagrożeniem dla naszego człowieka wewnętrznego. Wszystko ma, a zatem nic nie potrzebuje. Nawet miłości. Ani przebaczenia. Ani cierpliwości. Ani drugiej osoby. Nic nie potrzebuje. Wyobraź sobie, że przychodzi do Ciebie przyjaciel i mówi Ci, że gdybyś go nie potrzebował, to by się u Ciebie nie zjawił. Bo Cię nie potrzebuje. Celnik potrzebuje miłości. I przebaczenia. I zdaje sobie z tego sprawę. Czeski ksiądz Tomasz Halik przestrzegał kiedyś, żebyśmy nie wpadali w samouwielbienie, triumfalizm. Kościół przez lata niszczyło przekonanie, że jest doskonały, idealny, bezgrzeszny. Powiedzcie komuś idealnie ubranemu, kto się pół godziny szykował na jakąś imprezę, że wygląda beznadziejnie, albo jak pajac. Zaraz będziecie mieli wroga. Albo limo