Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2018

Nasz najlepszy towar eksportowy - szansa przed nami

Wchodząc do kaplicy przy polskim domu nieopodal Kolonii moźna zobaczyć potencjał, który niedstrzegalnie może zmienić i po mału zmienia świat. Centralne miejsce w prezbiterium zajmuje tam kopia obrazu Miłosierdzia Bożego. Obok relikiwe, będące świadectwem siły Bożego Miłosierdzia - św. Jan Paweł II i św. siostra Faustyna. Wokół mała, ale pełna gór historia powstania i wykupu tego miejsca przez Polonię niemiecką. Trzeba wiedzieć, że Polacy w Niemczech mają czasem pod górkę, ale historia tego domu mówi też o małych-wielkich bohaterach historii polsko-niemieckiej, którym polskie interesy wiele zawdzięczają, jak choćby Rudi, ze wzruszeniem wspominany przez kustosza Concordia Haus, który swoimi kontaktami uratował dom przed bankructwem. Rudi był ewangelikiem. Umarł dwa lata temu. Szukamy swojej siły eksportowej, potencjału, który wsławi Polskę i zarazem da nam wpływ na świat tak silny, że każdy się będzie z nami liczył. Jednocześnie każdy chce troszkę zarobić, więc liczymy na znalezieni

Graffiti na konfesjonale

"Zbeszcześcili Kościół" - co jakiś czas można usłyszeć o wandalach, którzy myślą, że przez mazanie po ścianach cokolwiek zmienią. Socjalistyczny zwyczaj ogłaszania manifestów na ścianach jest popularny w świecie zachodnim i co jakiś czas daje o sobie znać w przestrzeni publicznej niszcząc elewacje mniej lub bardziej szlachetnych, historycznych konstrukcji. Wielu z nas ma pełne przekonanie, że film "Kler" nie wywoła wielkich zmian w poglądach ludzi. Z reguły ci, którzy nie chodzą do kościoła i z Kościołem nie chcą mieć za wiele wspólnego, w filmie znajdą potwierdzenie swoich uzasadnionych lub nieuzasadnionych opinii. Wierzący, choć nieco skrzywieni, wyjdą z kina z jednakowo ukierunkowaną wiarą, której zapewne na seansie nie zostawią w fotelu. Czy są zatem jakieś skutki oglądania dzieła Smarzowskiego? Są! Wspomniałem jakiś czas temu, że dla mnie największą ofiarą filmu jest sakrament pokuty. Spowiedź w filmie ukazana jest przez pryzmat księdza skacowanego

Gdzie podział się "kościół łagiewnicki", czyli kilka refleksji o filmie "kler"

Czy ktoś dzisiaj pamięta rekolekcje obecnej opozycji w Krakowie? A błogosławieństwo metropolity krakowskiego dla ubiegającej się o wygrane wybory konserwatywno-centrowej Platformy Obywatelskiej? Kto pamięta, jak o elektorat katolicki zabiegał Donald Tusk, kiedy jeszcze kandydował na prezydenta RP. Kiedy już szanowny Czytelnik przypomniał sobie te chwile, prosiłbym aby rzucił okiem na komentarze twórców filmu dotyczące "wszelkich podobieństw". Twórcy nie ukrywają, którą kurię obserwowali. Największa radość z sukcesu jakim cieszy się wyjątkowo perfidny "Kler" (zdecydowanie przy niedzieli polecam rodzinnie pójść na ekler) pojawia się właśnie w tej grupie ludzi, którzy jeszcze do niedawna gotowi byli z charakterystycznie uniesionym nosem i powagą, krzywić się na "toruńską ciemnotę" i podkreślać walory (często zupełnie niezgłębionego Wojtyły, Tischnera). "Kler" poruszył widownię. Czym? Dobre pytanie! Zastanawiałem się nad tym z wieloma ludź