XXX NIedziela zwykła

Łk 18,9-14

W świątyni na modlitwie spotykają się dwie osoby. Zadowolony z życia człowiek religijnego sukcesu, który "nie ma sobie nic do zarzucenia" oraz mega niepoukładany celnik.

Ta pierwsza postawa jest zagrożeniem dla naszego człowieka wewnętrznego. Wszystko ma, a zatem nic nie potrzebuje. Nawet miłości. Ani przebaczenia. Ani cierpliwości. Ani drugiej osoby. Nic nie potrzebuje. Wyobraź sobie, że przychodzi do Ciebie przyjaciel i mówi Ci, że gdybyś go nie potrzebował, to by się u Ciebie nie zjawił. Bo Cię nie potrzebuje.

Celnik potrzebuje miłości. I przebaczenia. I zdaje sobie z tego sprawę.

Czeski ksiądz Tomasz Halik przestrzegał kiedyś, żebyśmy nie wpadali w samouwielbienie, triumfalizm. Kościół przez lata niszczyło przekonanie, że jest doskonały, idealny, bezgrzeszny.

Powiedzcie komuś idealnie ubranemu, kto się pół godziny szykował na jakąś imprezę, że wygląda beznadziejnie, albo jak pajac. Zaraz będziecie mieli wroga. Albo limo pod okiem.

Pokusa triumfalizmu, samozadowolenia niszczy relację z samym sobą, z drugim człowiekiem i z Bogiem. On jest lekarzem duszy. Dlatego celnik został usprawiedliwiony. Bo potrzebował lekarza. I dał się wyleczyć.

Ks. Szymon

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu

Czasem trzeba rozsypać świat