Dlaczego nie stanąłem za moim imiennikiem?
Kto mnie zna wie, że przez lata ceniłem Szymona Hołownię, czerpałem inspirację z jego przemyśleń oraz polecałem i polecam jego książki. Moja mama ode mnie regularnie dostawała książki Szymona, ja zaś mam na „podorędziu” jego pozycję, z których najcenniejsza dla mnie wciąż jest „Święci pierwszego kontaktu”. Nie dziwię się, że wielu moich przyjaciół zaangażowało się w jego kampanię i mam do ich wielki szacunek. Szymon Hołownia to przenikliwy umysł, mający niesamowitą zdolność formułowania myśli, które trafiają w punkt, a jednocześnie inspirują innych. Nie wygrał wyborów, cieszę się z tego powodu, ale smucę się, że nie będę mógł już publicznie odnosić się do jego twórczości. Kiedy ktoś wchodzi do polityki, to albo jest jak kryształ, albo niestety przestaje być wzorcem. Można być Konradem Adenauerem lub Sługą Bożym Robertem Schumanem. Można być. Dlaczego Szymonie nie poszedłeś ich drogą? Pamiętam, że kiedy dowiedziałem się o jego starcie, szczerze myślałem, że to będzie mój kandydat. O