Dlaczego nie stanąłem za moim imiennikiem?

Kto mnie zna wie, że przez lata ceniłem Szymona Hołownię, czerpałem inspirację z jego przemyśleń oraz polecałem i polecam jego książki. Moja mama ode mnie regularnie dostawała książki Szymona, ja zaś mam na „podorędziu” jego pozycję, z których najcenniejsza dla mnie wciąż jest „Święci pierwszego kontaktu”. Nie dziwię się, że wielu moich przyjaciół zaangażowało się w jego kampanię i mam do ich wielki szacunek.

Szymon Hołownia to przenikliwy umysł, mający niesamowitą zdolność formułowania myśli, które trafiają w punkt, a jednocześnie inspirują innych. Nie wygrał wyborów, cieszę się z tego powodu, ale smucę się, że nie będę mógł już publicznie odnosić się do jego twórczości. Kiedy ktoś wchodzi do polityki, to albo jest jak kryształ, albo niestety przestaje być wzorcem. Można być Konradem Adenauerem lub Sługą Bożym Robertem Schumanem. Można być. Dlaczego Szymonie nie poszedłeś ich drogą?

Pamiętam, że kiedy dowiedziałem się o jego starcie, szczerze myślałem, że to będzie mój kandydat. Obejrzałem jego założycielską konwencję. I pojawiły mi się wtedy dwa pytania, które od tamtego wieczoru nie dawały mi spokoju.

Co z kontraktem?

Szymon Hołownia był długoletnim współpracownikiem Grupy ITI mającej w posiadaniu „Tygodnik Powszechny”, portal Onet oraz telewizję TVN. Przynajmniej z dwoma podmiotami w holdingu ITI był związany Szymon i w przynajmniej jednym z nich miał kontrakt. Kto zna się odrobinę na show-biznesie wie, że nie ma czegoś takiego jak niezależność wykreowanego celebryty. Kto pracował podpisując jakąkolwiek umowę o pracę lub kontrakt wie, co to jest „zakaz pracy na szkodę pracodawcy” oraz „własność marki” czy „własność wizerunku”. Co było ceną, że kontrakt został rozwiązany, a żaden z podmiotów nie upomniał się o to, że nowy kandydat na prezydenta żeruje na wizerunku wykreowanym w programie o milionowej oglądalności. Nie wiemy, jaki był koszt zerwania dotychczasowych umów, nie wiemy, czy Szymon Hołownia zerwał kontrakt jednostronnie, czy doszło do porozumienia stron, nie wiemy, czy „oddano” mu jego wizerunek.

Na marginesie, kiedy Marek Kondrat wystąpił raz podczas marszu KOD w Krakowie w 2016 roku, natychmiast przepraszał za sprawę bank, którego jest twarzą i dał do zrozumienia, że aktor rzeczywiście musi zastanowić się przed poparciem inicjatywy politycznej. A to drobne wystąpienie. Do dziś Marek Kondrat nie udziela się politycznie i nie ujawnia swoich poglądów.

Wracając do ITI, kiedy widziałem, że pierwszeństwo w wywiadach miały media związane z grupą ITI – pierwszy wywiad dla Onetu, wizyta Szymona u Moniki Olejnik, wątpliwości co do uniezależnienia kandydata od tego środowiska wydały mi się ponownie dziwne i pojawiły się kolejne pytania. Prześledźcie medialne wizyty „nowej nadziei. Wydaje mi się, że inne stacje i media nie miały przyjemności porozmawiania z kandydatem (poza TVP na ostatniej prostej).

Konwencja Szymona Hołowni wśród wielu znawców porównywana była do „torwarowej” konwencji Wiosny, również przez podobieństwo głównych bohaterów. Nie był podobny przekaz, ale podobieństwo było formie. Taka konwencja kosztuje dziesiątki tysięcy złotych. Szymon Hołownia właśnie stracił pracę. Do tego jest zaangażowanym działaczem, mającym dwie fundacje, rzekomo dla których przyjął pracę w TVN, właśnie żeby pomagać poprzez KASISI. Jako żywo Szymon Hołownia nie prezentuje się jak Janina Ochojska. Nie czepiam się jego prezencji, tylko nie wyobrażam sobie, żeby ktoś oddany pomaganiu w Afryce, był w stanie pomagać też Polsce.

Po pierwszej konwencji miałem wątpliwość materialną – kto za to płaci. Robert Biedroń do dziś, z tego co wiem, nie rozliczył swoich wydatków po konwencji i pierwszej kampanii. Liczyłbym, że „nowa jakość” głoszona przez Szymona pokaże inne standardy w polityce.

Prezydent Bronisław Komorowski miał hasło „zgoda buduje”. Szymon Hołownia po chrześcijańsku wołał o pojednanie i zgodę, o porozumienie i rozsądek. Miał być bezpiecznikiem i tamą przeciw niszczeniu Polski. No i patrzył w oczy prostych ludzi. Dlaczego zatem zignorował, że większość jego rodaków nie sympatyzuje tylko z opozycją. Czemu ciepło wypowiadał się jedynie o kandydatach opozycji, natomiast wieszał psy na obozie rządzącym? Dla mnie chrześcijańska sprawiedliwość, droga Ewangelii to szukanie dobra w każdym. W tym temacie przekaz Szymona Hołowni był niespójny. Niespójność agendy Szymona Hołowni to temat rzeka – „prawdziwe problemy Polaków” i wrzucanie bon motów w stylu „odeślę klęczniki do muzeum”. Po co? Czemu?

Na tym niestety również skończył się ewangeliczny radykalizm „nowego kandydata”. Kiedy pisał o świętych, o Bogu, o Kościele wielokrotnie mówił o radykalizmie Ewangelii. Jako człowiek wykształcony i erudyta, ale też katolik, musiał znać wyrok Trybunału w Strasburgu ws. krzyża we włoskiej szkole. Szymon Hołownia musi znać nie tylko religijne argumenty za obecnością krzyża w szkole i wychowywania do tradycji oraz szanowania znaków ważnych w kulturze. Albo zatem celowo manipuluje, aby uzyskać procenty (a przecież sam mówił, że nie po to jest w polityce), albo mówi, jak myśli, a wtedy radykalnie się z nim nie mogę zgodzić, kiedy mówi, że jest katolikiem. Bo bycie katolikiem to czyny.

Stosunkowo niewielu „kupiło” perfekcyjną w mojej ocenie i świetnie przygotowaną kampanię. Socjotechnicznie Szymon jest bardzo dobrze przygotowany. Było to widać. Ale ludzie lubią konkrety. Niestety, nie udało się Szymonowi odpowiedzieć na potrzeby Polaków. Bo ich rzeczywiście nie interesują klęczniki w pałacu. Ale dla wielu z nich ważny jest krzyż w szkole. Niemal tak samo ważne, jak spójność tego, na co patrzą z tym, co słyszą.


Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Czasem trzeba rozsypać świat

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu