Dlaczego drzwi nie mogą być symbolem Kościoła?

Czytając opinie moich przyjaciół z facebooka, podkreślę ludzi głębokich i wierzących, co jakiś czas mam wrażenie, że z tęsknoty za upływającym czasem nie potrafią dostrzec blasku nowego dnia.

Dzisiejsza Ewangelia o spotkaniu Jezusa z Marią Magdaleną w Pustym Grobie posłuży mi za przykład do ilustracji tej refleksji. Otóż Maria z Magdali, niewątpliwie przejęta do dna duszy nieobecnością Jezusa w Grobie, zakrywa oczy i płacze. Przypomnę - znajduje się w grobie, a Ewangelia mówi, że jest tak wczesny poranek, że Słońce nie zdążyło wstać. Scena jest przejmująca, ponieważ jesteśmy świadkami sceny wewnętrznego umierania tej kobiety. Maria z Magdali nie rozumie sytuacji, po ludzku myśli, że stało się z Mistrzem to co najgorsze.

Rozpacz Marii powoduje jednak nie tylko, że nie zauważa ona, że dzień już nastał. Ona nawet w pierwszej chwili nie dostrzega Mistrza.

Reakcja Jezusa:

1) Wezwanie Marii po imieniu, co sprawia, że przywrócone jest jej Życie, że ona doświadcza Zmartwychwstania;

2) Posłanie Marii ad extram, poza Grób, aby zwiastowała Dobrą Nowinę, nie zadręczała się sobą, nie zamykała, ale podążała ku życiu.

Zamknięte drzwi, śmierć, grób nie są symbolami Kościoła i nie są symbolami wspólnoty. Jeśli dzisiaj Kościół ma się odrodzić, reewangelizować Europę, dać Chrystusa tym, którzy Go nie znają, nie może zamknąć się w swoim działaniu jedynie do sprawdzonych z wieków minionych.

Paniczny lęk przed modernizmem wielu świadomych i mądrych katolików i przyjaciół sprawia, że wewnętrznie trwa spór o istotę natury głoszenia Chrystusa dzisiaj. Paniczny lęk przed zmianami sprawia, że wciąż nie wszyscy angażują się w pracę u podstaw, aby ławki w Kościołach wypełniały się nowymi ludźmi. To nie jest tak, że energia katolików ma iść w całości w walkę z aborcją, homoseksualizmem i komunizmem. Naszą rolą jest pokazanie, że można inaczej. Że można wspólnie zatroszczyć się o dzieci, że można żyć w czystości, że można dawać ludziom dobro bez kradzieży innym ludziom.

Te jałowe dyskusje, podział w Kościele na "tradsów" i "modernistów" ("obskurantów" i "tęczowych") powoduje, że tracimy cenny czas. Że w wielu wspólnotach, zamiast zaangażowanych diakonów stałych, mamy setki twórców memów o posoborowiu, natomiast zamiast kolejnych młodych i świetnie przygotowanych katechetów, mamy mnóstwo białych kołnierzyków, którzy karierę i sukces stawiają ponad wieczne szczęście.

Drzwi, nawet te, święte, którym zrobiłem zdjęcie rok temu będąc w Rzymie, nie mogą być symbolem Kościoła. I nie mogą być symbolem katolika.


Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Czasem trzeba rozsypać świat

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu