Czasem trzeba rozsypać świat
Photo by David Hawkes on Unsplash |
Obrazy Słowa
J 2,13-25
Bywa, że świątynie są zrujnowane. Poświęcona ziemia oraz sprawowany kult nie gwarantuje wiecznego blasku. To samo dzieje się w odniesieniu do świątyni, jaką jest nasze życie.
1. Boimy się, że nasz świat runie
To lekcja bardzo na czasie. Żyjemy w lęku, że to, co wcześniej znaliśmy już nigdy nie wróci. Świat na naszych oczach się zmienia, boimy się, że zmieni się tak, że odechce nam się tu być. Kiedy faryzeusze patrzą na znak mesjański, Jezusa, który czuje się w świątyni jak u siebie, a tak zachować się mógł jedynie Mesjasz, zadają pytanie, dotyczące swojej przeszłości i przyszłości. Owszem, zburzysz nasz świat, ten który budowaliśmy z takim mozołem, ale co przyjdzie później?
2. Jezus obala przyzwyczajenia, które są "nie w porządku"
Bóg ustanowił konkretny porządek. W skrócie: "Bogu, co boskie, cesarzowi, co cesarskie". Mamy przestrzeń dla Boga, dla żony/męża, dla dzieci, dla pracodawcy. Nikt nie powie, że pracodawca jest ważniejszy od żony. A jednak, jak popatrzeć na grafiki naszych zajęć, można by dojść do innego wniosku.
To dotyczy wszystkiego. Zachowanie Jezusa w bolesny sposób uświadamia nam, że do przestrzeni świętej, wyjątkowej, wdzierają nam się sprawy, które powinny pozostać na zewnątrz, w swoim miejscu. Tak jak bankierzy i targowisko. Ich miejsce było, owszem, ale na zewnątrz świątyni.
3. Jeśli się boję, mam przypomnieć sobie kim jest Jezus
W zasadzie, czego dokonał. 3 dni, to bezpośrednie przypomnienie największego dzieła Jezusa. Zmartwychwstania. Czy zatem On, który oddał życie i zmartwychwstał dla mnie, może zawieść? Czy jeśli rzeczywiście powyrzuca to, co nie pasuje do mojego życia, do mojej świątyni, powywraca na swoje miejsce wszystko, co zaburzyłem przez lenistwo, głupotę, wyrachowanie, chciwość, nieczystość, czy jeśli to wszystko uporządkuje, mogę być w gorszej sytuacji?
Świątynia - targ, świątynia - bank - to nie są świątynie, które spełniają swoją funkcję i nie takie chcemy oglądać. To odnosi się też do "świątyni żywej", czyli świątyni naszego serca. Sanktuarium naszego życia.