Demonologia polska
Rano. Sala wykładowa. Przeglądam niegdyś czołowy polski tygodnik. Już od pierwszych stron bicie w piersi. Ale dość charakterystyczne. Inne od tego, które kojarzy się katolikowi. Otóż dziwnym trafem Redaktor Naczelny siebie w piersi uderza tak, żeby bardziej dostał dostał ten, kogo przepraszać miałby. Oto kolejna postawa "prawdy". Przepraszamy, ale raczej siebie i nie za siebie, ale za "tych" państwa.
Kolejne strony. Obsesyjne historie, rodem z kryminałów. Niby prawdziwe. Ale aż "nie do wiary" by faktycznie taksówkarz w Polsce musiał uciekać na światłach przed innymi kierowcami "w skrojonych garniturach", tylko dlatego, że miał wrogi wobec pewnej partii politycznej znaczek na samochodzie.
Jeden z polityków organizuje protesty, porównując chrześcijan do islamu.
W Polsce odżywają demony. Tymi demonami są wewnętrzne poruszenia sumień. Ale ludzie uciekający od sumienia przerzucają je na ludzi. Wówczas to ludzie stają się demonami. Wszystko byłoby w porządku, gdyby wystraszeni demonami nie mięli w swym ręku władzy słowa. Władza pozwala, umiejętnie rozkładając emocje i napięcia, sterować osądem innych. A gra to czy się o wiele.
Poruszone sumienia potentatów medialnych wysyłają pozwy, mające chronić ich autorytet, rzekomo niezachwiany. Nawet jeżeli kłamią i wykazują się niekompetencją. Posądzony przez jeden z "autorytetów" pisarz J. M. Rymkiewicz pisze, że "literatura jest nieśmiertelna, zaś władza, która ją prześladuje - krucha". Nie tylko literatury według mnie to dotyczy. To dotyczy prawdy w ogóle. Prawdą jest, że demony są. Prawdą jest, że są w Polsce. Ale to nie znaczy, że demony są tam, gdzie "wszyscy wiedzą", że są.
Mnie zdanie Pana Rymkiewicza wczoraj zainspirowało. Jest w nim nadzieja, że sąd, którym jest gawiedź, nie zaburzy sądu, który nazywa się Historia. Przez wielkie "h". I nie zaburzy sądu każdego z nas - również mojego. Sądu, który jest krokiem w drodze szukania prawdy.
Kolejne strony. Obsesyjne historie, rodem z kryminałów. Niby prawdziwe. Ale aż "nie do wiary" by faktycznie taksówkarz w Polsce musiał uciekać na światłach przed innymi kierowcami "w skrojonych garniturach", tylko dlatego, że miał wrogi wobec pewnej partii politycznej znaczek na samochodzie.
Jeden z polityków organizuje protesty, porównując chrześcijan do islamu.
W Polsce odżywają demony. Tymi demonami są wewnętrzne poruszenia sumień. Ale ludzie uciekający od sumienia przerzucają je na ludzi. Wówczas to ludzie stają się demonami. Wszystko byłoby w porządku, gdyby wystraszeni demonami nie mięli w swym ręku władzy słowa. Władza pozwala, umiejętnie rozkładając emocje i napięcia, sterować osądem innych. A gra to czy się o wiele.
Poruszone sumienia potentatów medialnych wysyłają pozwy, mające chronić ich autorytet, rzekomo niezachwiany. Nawet jeżeli kłamią i wykazują się niekompetencją. Posądzony przez jeden z "autorytetów" pisarz J. M. Rymkiewicz pisze, że "literatura jest nieśmiertelna, zaś władza, która ją prześladuje - krucha". Nie tylko literatury według mnie to dotyczy. To dotyczy prawdy w ogóle. Prawdą jest, że demony są. Prawdą jest, że są w Polsce. Ale to nie znaczy, że demony są tam, gdzie "wszyscy wiedzą", że są.
Mnie zdanie Pana Rymkiewicza wczoraj zainspirowało. Jest w nim nadzieja, że sąd, którym jest gawiedź, nie zaburzy sądu, który nazywa się Historia. Przez wielkie "h". I nie zaburzy sądu każdego z nas - również mojego. Sądu, który jest krokiem w drodze szukania prawdy.