O największym problemie....

Dzisiaj jest za oknem szarówka. Ja od tygodnia mocno kaszlę. Na razie się leczyłem syropkami i funkcjonowałem normalnie, ale dzisiaj, jutro i pojutrze będę leżał. Nie umiem chorować. To pierwszy stworzony dzisiaj przeze mnie wniosek. Nie umiem chorować. To mój problem. Ale nie największy i nie o nim chciałem pisać.

Co jest największym moim problemem? Boję się zaufać, że będzie dobrze. Brak cierpliwości - to mój problem.

Prawdziwą przyjaźń, relacje buduje się latami. Zaufanie, wierność, mądrość... Wszystko przychodzi z czasem. Czas leczy. Trudno zapomnieć wrażenia, doznania i uczucia, które miały miejsce w moim życiu, za którymi tęsknię, a które wiem, że nigdy nie wrócą.

Czas odczuwamy po latach, która coś nam odbierają. Kiedyś byłem inny. Trochę za tym tęsknię. Inaczej bym pewne rzeczy poukładał. Inaczej posklejał.

Często się boję, że moje pragnienia coś zniszczą. Albo, że moje braki coś zepsują. Nie we mnie. W innych. Chcę, żeby ludziom ze mną było dobrze. Boga codziennie staram się o to prosić. Zależy mi na ludziach. Pan Bóg daje mi różnych ludzi. Z niektórymi pewnie się nie dogadam prędko. Innych nie zrozumiem. Ale są tacy, na których mi zależy. Trudno zrozumieć mi, że im na mnie nie zawsze, albo nie tak bardzo.

Co to znaczy być dobrym księdzem?
Być dobrym ojcem.

Jak być dobrym ojcem?
Tak innych kochać, aby przy Tobie stawali się coraz bardziej sobą.

dedykuję Piotrkowi

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu

Czasem trzeba rozsypać świat