Tradycja - po co?

Znajoma zadała mi pytanie o Mszę Świętą, w dawnym rycie. Co wymieniłbym, jako główną różnicę. "Sens" odpowiedziałem, "idzie o zupełnie inne podejście przeżyciowe do liturgii, inną duchowość, teologię; Msza Święta jest podobna, ma podobne elementy, ale w obu przypadkach zmienia się całość, bo z <> wynika inna duchowość, inne uczestnictwo, inne przeżycie i zupełnie inny kult, bo rozłożony na inne akcenty".

Dla przykładu - liturgia w rycie dawnym biegła dwutorowo, dwie drogi modlitwy - kapłana i ludu - były niezależne. Łączyły się, to prawda, w najważniejszych elementach i kilku punktach wspólnych (zwykle była to jakby lud ze swojej drogi spoglądał na kapłana, ale niektóre momenty Mszy Świętej można by porównać na oczekiwanie kapłana na lud) Msza Święta ukazywała się jako Liturgia (z gr. dzieło Ludu Bożego), w większości jednak drogi były równoległe i w zasadzie nie było między nimi zależności. Odnowa Soborowa sprawiła, że droga jest jedna. Szeroka. Dla wszystkich.

Pojawia się jednak inne pytanie, zasadnicze - po co tradycja? Dlaczego wracamy do "muzeum"? Przecież musimy być "dzisiaj", a jak się da nawet "jutro"? "Wczoraj" już nie może być aktualne!

Współcześnie szukamy tego, co będzie jutro. Myślimy, że jeżeli dzisiaj mam apetyt na pączka, to jutro też będę miał. Więc dzisiaj kupuję dwa. Ale kiedy przychodzi jutro, okazuje się, że mam apetyt zupełnie na coś innego, a pączek już jest suchy. Tak samo jest ze wszystkim, co myślimy, że będzie jutro. Szukając jutra, znajdujemy dzisiaj. Często w formie niezbyt świeżej.

Muzeum zaś zawsze jest aktualne, zawsze jest podziwiane, zawsze przypomina nam, skąd przyszliśmy i co jest naszym celem. Kiedy patrzę na dzieła sztuki, podziwiam  minione epoki, wiem, że ktoś przede mną żył, czegoś dokonał. Widzę ślad po świetności konkretne żyjącego kiedyś człowieka. Z drugiej strony budzi się we mnie tęsknota, za namiastką podobnej, ale własnej świetności. Wtedy, kiedy widzę cel, kiedy widzę marzenia, widzę prawdziwe jutro. Nieograniczone "dzisiaj". "Dziś" jutro już będzie w muzeum. Zachwyt, jeżeli będzie świeży, zawsze będzie aktualny. A jeżeli mamy pewność, że coś aktualne, przestajemy martwić się o "jutro".

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu

Czasem trzeba rozsypać świat