Drugie ważne pytanie na dzisiaj
obiecany ciąg dalszy...
Czy boisz się kryzysu?
I drugie ważne pytanie. Ma ono związek ze św. Janem od Krzyża i jednym z dzisiejszych wykładów, który mi tego świętego przypomniał. Jest prawdą w naszym myśleniu o kryzysach, doświadczeniach i bólach, że są one czymś od czego trzeba uciekać, chronić się. Faktyczny ból psychiczny, a czasem fizyczny powoduje nasze pragnienie ucieczki. Psycholog? Nowa duchowość? Sposobów, zarówno dla wierzących, jak i niewierzących jest wiele. Sam wiele sposobów potrafię znaleźć.
Duchowość i doświadczenie św. Jana jest zupełnie inne i sądzę, że bliższe Jezusowi. Jeżeli Bóg doświadcza, a ja żyję z Nim w pewnej relacji, rozwijam się, to znaczy, że jest dobrze. Wątpliwość wiary, wątpliwość Bożej Obecności, moje lęki na tle duchowym, poczucie samotności i czasem bezsensu ma swe źródło w "zaślepieniu" Bogiem. "Bóg się wreszcie za mnie wziął" powiedział dzisiaj na wspomnianym wykładzie ks. Szymula (dziękuję mu za to). Więcej - "mam potwierdzenie, że w swoim duchowym rozwoju mogę iść na przód - Bóg zaprasza mnie do kolejnego etapu".
Oczywiście tutaj powstają kolejne trudności, warunki odpowiedniego rozwoju. Podczas wchodzenia po schodach można się potknąć i z hukiem zlecieć. Potrzebna poręcz - kierownictwo duchowe. I faktycznie, jeżeli przeżywa się niepewność własnej wiary, konieczny jest ktoś "obok", kto powie - jest dobrze, idziesz we właściwym kierunku. Albo poprawi, gdy na drogę wzrostu wejdzie szatan i zacznie mącić.
Cieszę się, że Dobry Bóg nieustannie zaprasza mnie do pójścia Swoją Drogą, stawania w Jego Prawdzie. Jeżeli masz wątpliwości, chcę Tobie powiedzieć - idź z Nim, a nigdy się nie zgubisz. Jeżeli idziesz z Nim, bądź pewien, że idziesz właściwą Drogą.
Kierkegaard (filozof i trochę-teolog protestancki) powiedział kiedyś, że "najsilniejszy jest zawsze ten, kto umie złożyć ręce do modlitwy". Sam nieraz doświadczyłem, że to wielka prawda. Właśnie, kiedy wydaje się, że modlitwa to najbardziej pusty banał, że nic z tego, właśnie ona sprawiała, że wszystko za chwilę było inne