Seks - czemu nie?
Kilka lat narzeczeństwa bez seksu potrafi nauczyć szacunku do samych siebie, do drugiej osoby, poznać jej zainteresowania, jej i jego wady i zalety. I nauczyć żyć przez wiele lat bez seksu. Kiedy się znudzi, albo kiedy przyjdzie choroba, która współżycie uniemożliwi. Jeżeli warunek czystości zostanie zachowany, małżeństwo nawet pozbawione seksu się nie rozleci. Zdarza się, że żona choruje niedługo po ślubie. Co wtedy? Porzucisz? Gdzie jest wtedy miłość?
Jeżeli kocham chłopaka, to dlaczego nie mogę z nim uprawiać seksu, kiedy to jest przyjemne i oboje tego chcemy?
To kolejne pytanie moich Kochanych Łotrów z Rejtana. Pamiętam, że pewnego dnia zostałem z nimi na dłuższą pogawędkę po moich lekcjach, żeby wyjaśnić z nimi sprawy antykoncepcji, szczególne prezerwatyw.
Dlaczego Kościół wciąż mówi "nie"?
Tego przyjemnego seksu mocno broniła przekonana dziewczyna. No i faktycznie - jeżeli seks jest przyjemnością, to dlaczego ją odbierać. Jeżeli "tu" i "teraz" jesteśmy szczęśliwi, chcemy to robić, to dlaczego nie możemy? Przecież to jest nasza potrzeba.
Kwestia potrzeby
Nie każdą potrzebę jaką mam, muszę realizować. Banalny przykład - jeżeli chcę zabić panią na poczcie, bo mnie zdenerwowała, to nie znaczy, że wolno mi to zrobić.
Wróćmy do pierwszego pytania.
Jeżeli mam poznać dziewczynę, to jak mam to zrobić bez współżycia
To pytanie stawia chłopak. Też ma trochę racji. W łóżku może wyniknąć coś, co przekreśli relację. Ale czy na pewno? Seks jest tak mocnym doświadczeniem, że przyćmiewa to, co jest zewnętrzne. Wszystkie nasze zmysły skierowane są na jeden, seksualny, aspekt partnera. Kiedy kształtujemy swoje odniesienie do drugiej osoby, szczególnie w wieku dojrzewania, przy pierwszych kontaktach młodego mężczyzny z młodą dziewczyną, seks może - mówiąc krótko - na zawsze wszystko popsuć. Później nie będę nic widział, lub widziała (choć dotyczy to bardziej mężczyzn), oprócz tego, co seksualne, fizyczne i zewnętrzne.
Mężczyzna nie jest w stanie poznać dziewczyny naprawdę, jeżeli w poznawanie wchodzi seks. I szczególnie mężczyzn to dotyczy. U mężczyzn łatwiej choćby o seksoholizm. Płeć piękna łatwiej nabiera dystansu do współżycia fizycznego. Jeżeli mężczyzna zostanie przyzwyczajony, że "zawsze można", to nie zrozumie, kiedy jego wybranka życia powie "nie". Albo się załamie, albo znajdzie inny obiekt zainteresowań. Bo nie będzie umiał na czymś innym niż seks oprzeć relacji małżeńskiej (bo jeżeli mówimy o seksie, do jego miejsce jest w MAŁŻEŃSTWIE). Po co żyć? Jak żyć? - "kiedy ona nie może".
Przepraszam na końcu za styl, być może brutalny i dla niektórych trudny. Ale dzisiaj takim językiem, niestety mówi się powszechnie o seksie, który dla nas, katolików jest święty. Ilekroć mówi się ludziom, że seks jest święty, pojawia się uśmiech na ich twarzach. Tak, on jest święty. Nawet jeżeli dzisiaj z sanktuarium małżeńskiego robi się chlew, do którego każdy wchodzi, każdy załatwia lub pobiera odpowiednie potrzeby i nikt nie ma odwagi sprzątnąć. Nikt, oprócz ludzi wiary i Kościoła.
Jeżeli kocham chłopaka, to dlaczego nie mogę z nim uprawiać seksu, kiedy to jest przyjemne i oboje tego chcemy?
To kolejne pytanie moich Kochanych Łotrów z Rejtana. Pamiętam, że pewnego dnia zostałem z nimi na dłuższą pogawędkę po moich lekcjach, żeby wyjaśnić z nimi sprawy antykoncepcji, szczególne prezerwatyw.
Dlaczego Kościół wciąż mówi "nie"?
Tego przyjemnego seksu mocno broniła przekonana dziewczyna. No i faktycznie - jeżeli seks jest przyjemnością, to dlaczego ją odbierać. Jeżeli "tu" i "teraz" jesteśmy szczęśliwi, chcemy to robić, to dlaczego nie możemy? Przecież to jest nasza potrzeba.
Kwestia potrzeby
Nie każdą potrzebę jaką mam, muszę realizować. Banalny przykład - jeżeli chcę zabić panią na poczcie, bo mnie zdenerwowała, to nie znaczy, że wolno mi to zrobić.
Wróćmy do pierwszego pytania.
Jeżeli mam poznać dziewczynę, to jak mam to zrobić bez współżycia
To pytanie stawia chłopak. Też ma trochę racji. W łóżku może wyniknąć coś, co przekreśli relację. Ale czy na pewno? Seks jest tak mocnym doświadczeniem, że przyćmiewa to, co jest zewnętrzne. Wszystkie nasze zmysły skierowane są na jeden, seksualny, aspekt partnera. Kiedy kształtujemy swoje odniesienie do drugiej osoby, szczególnie w wieku dojrzewania, przy pierwszych kontaktach młodego mężczyzny z młodą dziewczyną, seks może - mówiąc krótko - na zawsze wszystko popsuć. Później nie będę nic widział, lub widziała (choć dotyczy to bardziej mężczyzn), oprócz tego, co seksualne, fizyczne i zewnętrzne.
Mężczyzna nie jest w stanie poznać dziewczyny naprawdę, jeżeli w poznawanie wchodzi seks. I szczególnie mężczyzn to dotyczy. U mężczyzn łatwiej choćby o seksoholizm. Płeć piękna łatwiej nabiera dystansu do współżycia fizycznego. Jeżeli mężczyzna zostanie przyzwyczajony, że "zawsze można", to nie zrozumie, kiedy jego wybranka życia powie "nie". Albo się załamie, albo znajdzie inny obiekt zainteresowań. Bo nie będzie umiał na czymś innym niż seks oprzeć relacji małżeńskiej (bo jeżeli mówimy o seksie, do jego miejsce jest w MAŁŻEŃSTWIE). Po co żyć? Jak żyć? - "kiedy ona nie może".
Przepraszam na końcu za styl, być może brutalny i dla niektórych trudny. Ale dzisiaj takim językiem, niestety mówi się powszechnie o seksie, który dla nas, katolików jest święty. Ilekroć mówi się ludziom, że seks jest święty, pojawia się uśmiech na ich twarzach. Tak, on jest święty. Nawet jeżeli dzisiaj z sanktuarium małżeńskiego robi się chlew, do którego każdy wchodzi, każdy załatwia lub pobiera odpowiednie potrzeby i nikt nie ma odwagi sprzątnąć. Nikt, oprócz ludzi wiary i Kościoła.