Bella, czyli zwyczajnie piękny film

Dzisiaj byłem na filmie, który nie tylko warto, ale chyba trzeba zobaczyć. Więcej - jego nie można nie zobaczyć, żeby inaczej nie spojrzeć na otaczający nas świat.

Utkwiła mi szczególnie jedna scena, choć podobnych i malowniczych jest w filmie wiele. Ruchliwa ulica Nowego Jorku, na trotuarze siedzi niewidomy mężczyzna, "zarabiający" (?) na życie rozdając origami. Zaczepia młodą dziewczynę w trudnej sytuacji i prosi ją o opisanie mu otaczającego świata. "Zwyczajny dzień w Nowym Jorku", tak odpowiada dziewczyna, której trudno zaspokoić potrzebę poznawczą niewidomego" "Gdybym choć raz mógł to zobaczyć" - mówi pogodny starzec.

Na jego kartoniku jest napis: "Bóg zabrał mi wzrok, bym lepiej mógł widzieć świat".

Gdy wróciłem do domu zapytano mnie: "o czym był ten film?". A ja nie umiem odpowiedzieć. Ubranie treści filmu w jedno zdanie, będzie zapewne jego spłyceniem. Przynajmniej taka jest moja obawa. Zbyt szerokie opisanie, zniszczy przyjemność z jego oglądania. Dlatego nie chcę go streszczać, ani nadać tematu. Chcę zachęcić. To piękny film i warto na niego pójść.

A pomysłodawcy dziękuję!

Jest dalej czas Bożego Narodzenia!

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Czasem trzeba rozsypać świat

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu