Dokąd mamy iść?

W dzisiejszych czytaniach rozważamy tajemnicę Nawiedzenia. Maryja idzie do Elżbiety. Jednocześnie Matka Boga wyznacza kierunek, jakim my mamy podążać, aby nie zmarnować czasu oczekiwania, aby iść ku Bogu. Aby nie być posądzonym o zmarnowanie talentów - danego nam "tu i teraz" czasu.
Iść w górę

Maryja idzie w górę. Wspina się. Pokonuje trudności i swoje ograniczenia. Na niej Bóg się nie zawiódł. Idzie nie dlatego, że jest ciekawa, albo chce sprawdzić zapowiedź Gabriela. Ona idzie, aby służyć, aby dać świadectwo swym zawierzeniem. Przy Elżbiecie jest miejsce Maryi. Skoro się dowiedziała o cudzie i radości w domu swej krewnej, nie zważa na własne sprawy. Porzuca dom, aby iść do swej krewnej. Bo i w tej sprawie Bogu uwierzyła - nie wątpi, że u Elżbiety narodzi się dziecię.

Poszła z pośpiechem

Pośpiech nieustannie nam towarzyszy. Szczególnie w ostatnich dniach. Przecież "choinka coraz bliżej". Tyle towaru do kupienia, tyle do sprzedania. Tyle porządków, tyle reklam, tyle choinek i czerwonych krasnali zwanych Świętymi Mikołajami. Pośpiech...
Pośpiech Maryi ma inną naturę. Inny cel. Maryja idzie z radością na wyżyny, tak powie św. Ambroży. Na wyżynach możemy spotkać Chrystusa. Po raz pierwszy On tam się Objawia.

Na wyżynach

Kiedy Boga mi brakuje, albo jestem za blisko spraw ziemskich, czuję jak trudna jest ta droga na wyżyny. Czuję, jak wydaje się nie do pokonania. Wtedy oddech do Boga skierowany, jest faktycznie, wędrówką na wyżyny. Pan czeka... I wyciąga wciąż dłoń, aby nas wciągnąć na szczyty wyższe niż nam się wydaje. Tylko uwierz.

Panie, wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!

Radosnego spotkania z Chrystusem!

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Pokaż Jezusa!

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Idź do światła