Dziecko (uzupełniony)
Wyobraź sobie świat dziecka przed narodzinami. Świat, który koncentruje się na NIM - dziecko doświadcza, że wszystko jest w stanie doświadczyć, objąć. Cały świat brzucha jego mamy kręci się wokół niego - odżywia, zabezpiecza. Jednocześnie dziecko nie ma doświadczenia czegoś, co go przekracza. Wszystko co ma, ma na wyciągnięcie swej małej rączki, jego kosmos to przestrzeń do ogarnięcia przez jego rączki i nóżki.
Tym obrazem posłużył się filozof Lacan. W czasie przed narodzeniem w człowieku pojawiają się dwie wielkie iluzje - wszechmocy i wszechwładzy. Dziecko ma w brzuchu mamy poczucie samowystarczalności i pełni władzy - jest przecież w centrum swojego kosmosu.
Chociaż te iluzje nieustannie towarzyszą człowiekowi, to w momencie narodzin po raz pierwszy zaczyna się proces zerwania z nimi - narodziny przecież dla dziecka to największy krzyk. Ono przychodzi na świat, to jest celem jego dotychczasowych 9-ciu miesięcy życia, a ono się tego boi i zapewne, gdyby je zapytać wówczas, nigdy samo z siebie nie chciałoby wychodzić ze świata, w którym jest w samym centrum.
Iluzje wszechmocy i wszechwładzy zostają w bólu porwane na strzępy wtedy, kiedy doświadczamy braku. Brak jest znakiem, że nie mam wszechwładzy, że coś, albo ktoś mnie przekracza. Doświadczam, że świat w którym jestem, moja natura wymaga drugiego, kogoś z zewnątrz. Doświadczam, że kosmos, który wydawało się, funkcjonuje tylko dla mnie, nie wyczerpuje wszystkiego. Więcej, przychodzi moment, w którym z ciepłego mieszkania trzeba się wyprowadzić i samemu stanąć na nogi. To bardzo trudne. Ale konieczne. Bo w perspektywie mam zawsze jutro - czyli obliczoną na lata samodzielność. Dorosłe patrzenie to patrzenie przez to, co "dzisiaj" i "teraz" na to, co będzie jutro, pamiętając o wczoraj.
Dochodzi do tego kolejny, bardzo istotny element. Skoro sam nie mogę wszystkiego, doświadczam potrzeby drugiego. Wyjścia do innego człowieka. Przyznania się - słuchaj, brakuje mi dzisiaj długopisu, mógłbyś mi pożyczyć? albo czy podwieziesz mnie dzisiaj do lekarza, źle się czuję. Słowa tak powiedziane i takie wyjście do drugiego, wydają się proste, a tak na prawdę są przełomowymi momentami naszego życia. Oto nie tylko przed sobą, ale przed bratem, przed drugim człowiekiem przyznaję się, że nie jestem samowystarczalny, że doświadczam braku i potrzebuję Ciebie.
Odwagi!
Owocnego Adwentu!
Tym obrazem posłużył się filozof Lacan. W czasie przed narodzeniem w człowieku pojawiają się dwie wielkie iluzje - wszechmocy i wszechwładzy. Dziecko ma w brzuchu mamy poczucie samowystarczalności i pełni władzy - jest przecież w centrum swojego kosmosu.
Chociaż te iluzje nieustannie towarzyszą człowiekowi, to w momencie narodzin po raz pierwszy zaczyna się proces zerwania z nimi - narodziny przecież dla dziecka to największy krzyk. Ono przychodzi na świat, to jest celem jego dotychczasowych 9-ciu miesięcy życia, a ono się tego boi i zapewne, gdyby je zapytać wówczas, nigdy samo z siebie nie chciałoby wychodzić ze świata, w którym jest w samym centrum.
Iluzje wszechmocy i wszechwładzy zostają w bólu porwane na strzępy wtedy, kiedy doświadczamy braku. Brak jest znakiem, że nie mam wszechwładzy, że coś, albo ktoś mnie przekracza. Doświadczam, że świat w którym jestem, moja natura wymaga drugiego, kogoś z zewnątrz. Doświadczam, że kosmos, który wydawało się, funkcjonuje tylko dla mnie, nie wyczerpuje wszystkiego. Więcej, przychodzi moment, w którym z ciepłego mieszkania trzeba się wyprowadzić i samemu stanąć na nogi. To bardzo trudne. Ale konieczne. Bo w perspektywie mam zawsze jutro - czyli obliczoną na lata samodzielność. Dorosłe patrzenie to patrzenie przez to, co "dzisiaj" i "teraz" na to, co będzie jutro, pamiętając o wczoraj.
Dochodzi do tego kolejny, bardzo istotny element. Skoro sam nie mogę wszystkiego, doświadczam potrzeby drugiego. Wyjścia do innego człowieka. Przyznania się - słuchaj, brakuje mi dzisiaj długopisu, mógłbyś mi pożyczyć? albo czy podwieziesz mnie dzisiaj do lekarza, źle się czuję. Słowa tak powiedziane i takie wyjście do drugiego, wydają się proste, a tak na prawdę są przełomowymi momentami naszego życia. Oto nie tylko przed sobą, ale przed bratem, przed drugim człowiekiem przyznaję się, że nie jestem samowystarczalny, że doświadczam braku i potrzebuję Ciebie.
Odwagi!
Owocnego Adwentu!