No to się zaskoczyłem...

Mam niebawem kilka dni wolnych. Dni wolne, to w mieście kilka "kwadransów z kulturą", zatem postanowiłem znaleźć, jakiś warty obejrzenia film w kinie. Choćby po to, żebym nie wyglądał na kosmitę, jak mnie uczniowie w szkole zapytają, "na czym ostatnio ksiądz był w kinie?". Przy okazji lubię dobre kino.

Ale do rzeczy...

Przeglądam portal... przeglądam...

No i przeglądam...
 i co widzę?

Film o Facebooku! Tak, o portalu społecznościowym, który rzekomo powstał "przypadkiem", jak wszystkie arcydzieła pop-kultury.

Jest dla mnie, prostego użytkownika, nie lada zaskoczeniem, że jest w ogóle o czym robić film. Anty-romantyczna historyjka (bo kiedyś filmy, czy historie były romantyczne - facet się zakochiwał, albo był w towarzystwie, a tutaj... no zakłada portal, bo nie ma wiele do roboty), fabuła sprawia wrażenie dobrego masztu - jest nieźle naciągana. Ja nie pójdę, bo szkoda mi czasu (jest jedno "chyba że..." - może się zdarzyć, że osoby, z którymi będę szedł do kina uprą się [na przykład po tym wpisie :P], że "musimy iść na ten film!" - może wtedy pójdę) , ale jak ktoś będzie, to niech mi napisze, co się tam wydarzyło.

Pozdrawiam!

Owocnego Adwentu,
mimo wszystko!

Z modlitwą

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Czasem trzeba rozsypać świat

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu