Żony... Mężowie... Rodzice... Dzieci...
Tak wygląda temat, który nie tylko jest aktualny i potrzebny, ale też jest w pewnym sensie znakiem czasów w jakich żyjemy. Problemy osób i społeczności w rodzinach mają swój początek. A i temat rodziny jest chyba kluczem do większości spraw dziś dyskutowanych. Po odrzuceniu przez większość wyborców w Stanach Zjednoczonych liberalnych pomysłów społecznych w latach 70. i 80. upowszechniło się zdanie - "nie dano nam władzy ponieważ, źle przygotowano edukację - rodzice nie dali nam władzy, zabierzemy się na edukację ich dzieci".
Rodzina. Jest ona szkołą Miłości. Nie trzeba być psychologiem, aby powiedzieć, że zrozumienie tego słowa, słowa Miłość, ma tylko ten, kto Miłości w pełni tego słowa znaczeniu doświadczył w swoim środowisku - w domu. Jeżeli od "domu" ważniejszy jest czas, samorealizacja, "własne sprawy każdego członka rodziny", wreszcie praca, lub pieniądze, to Miłości w tym domu nie ma i nie będzie. Co więcej - dzieci z takiego domu wychodzące, nie będą potrafiły radzić sobie z budowaniem rodziny i najczęściej powielają błędy, których sami doświadczyli.
Liczne apele ludzi, którzy czują się odpowiedzialni za losy rodziny i społeczeństwa, szczególnie dzisiaj powinny być przypomniane i ponownie rozpatrzone. Sztuczne sterowanie rodzinami, ich zewnętrzne moderowanie, albo kontrola społeczna, jaką usiłuje się gdzieniegdzie wprowadzać, tak jak każda ingerencja w ten wrażliwy organizm nie jest rozwiązaniem. I słusznie kojarzy się raczej z zamachem na rodzinę, niźli z faktyczną próbą jej pomocy. "Rodzina Bogiem silna staje się siłą człowieka i całego narodu" - powiedział Papież Jan Paweł II.
Jaka jest kondycja rodziny? Sądzę, że słuszne jest zdanie często przypominane m. in. przez Jana Pawła II - rodzina powinna być chroniona. Jej prawa powinny być przestrzegane. Dobro, jakie społeczeństwo czerpie ze zdrowo funkcjonujących rodzin, powinno być przypominane i wyartykułowane.
Bóg przyszedł na świat w rodzinie, podporządkował się prawom, jakie społeczność ziemska wypracowała tej formie życia ludzkiego. Miał Matkę i ojca. Był im posłuszny i wykonywał obowiązki, jakie wynikały z podporządkowania się konkretnej rodzinie, o właściwych sobie korzeniach. Tożsamość Jezusa wynikała z Jego pokrewieństwa ziemskiego ze swym ojcem - św. Józefem.
Szanujmy nasze korzenie i rodziny, które są podstawą naszej tożsamości. Rodzina często miewa swoje problemy i poważne nieraz kryzysy. Jednak przeżywanie ich z Bogiem pomaga zaakceptować przejściowe trudności. Dla mnie, życie wiarą pozwala na nieustanne akceptowanie, przebaczanie i naukę miłości w domu, który nie jest, nie był i nie będzie idealny. Ale jest mój. I dlatego uczę się Miłości, ponieważ nieustannie wzywa mnie do niej Bóg, który tą rodziną mnie wyróżnił. Po co jest rodzina? Abyś miał gdzie wracać, do "nieustannych powrotów", jak to ujął Antoine de Saint-Exupery.
Módlcie się ze mną, o świętość rodziny.
Błogosławionych Świąt!