Zwycięstwo czy sukces?

"Mój kolejny sukces" powiedziałem kiedyś triumfalnie do znajomej. I zobaczyłem na jej twarzy dezaprobatę. "Nie sukces"- mówi mi - "sukces jest po kimś, jest pusty". Dalej wyjaśniła mi rzeczywiście różnicę między dwoma pojęciami. Dość przekonującą.

Dzisiaj sukces jest na topie. Każdy może go odnieść. Z reguły jest odziedziczony po kimś i nie jest w pełni naszym własnym osiągnięciem. Ale podpisujemy go, jako "nasz sukces". Sukces jest ulotny. Dzisiaj jest triumfem, a jutro nikt o nim nie pamięta. Albo ktoś go przejmuje. O - to cała pustota sukcesu.

Chrystus pozwala nam zwyciężać. Zwycięstwo jest prawdziwym triumfem. O nim zawsze pamięta historia. Zwyciężamy siebie, przezwyciężamy swoje słabości. Nie można "odnieść sukcesu nad samym sobą". To jakaś bzdura. Jeżeli z chrześcijaństwa któreś z tych pojęć wynika, to faktycznie jest to raczej zwycięstwo. Mamy zwyciężać świat dla Chrystusa. No i  nie tylko dla niego.

Życzę zatem wielu zwycięstw!
To naprawdę ładniejsze słowo. Zwycięstwo... Ładne.

Przeczytaj też

Idź do światła

Pokaż Jezusa!

Czasem trzeba rozsypać świat

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu