Chluba czy wstyd?

Nasze duchowe już dzisiaj jest dla nas czymś, co jest dla nas albo chlubą, albo czymś, co próbujemy zakryć, zamieść pod dywan, lub czego się wstydzimy. Interesujące jest to na tle refleksji, którą jakiś czas temu ktoś mądrzejszy ode mnie wypowiedział - życie wewnętrzne będzie dla nas chlubą w Niebie, zaś wstydem będzie w Piekle.

Chluba w Niebie - wstyd w piekle

Postęp cywilizacyjny wmawia nam nieustannie, że wiara, życie wiarą i przyznawanie się do Boga, jest godne pogardy i wstydu. Że dla wartości religijnych nie ma miejsca pośród życia społecznego. W najlepszym przypadku może to być "Twoja prywatna sprawa".

Chociaż już dawno okazało się, że bez Boga nie można zbudować żadnego społeczeństwa - nie tylko "raju na ziemi", ale żadnego społeczeństwa, bo człowiek bez Boga nie potrafi się obyć - to wciąż stary marksistowski argument zdaje się być wiodący.

Dlaczego religijność, która w rozwiniętych kulturach jest szanowana i istotna, ponieważ ze swej zasady ma przełożenie na sposób życia, wartości moralne, wrażliwość etyczną, estetyczną i wiele innych cech, ma w społeczeństwie "postępu" być brana w nawias - tego nie potrafię zrozumieć. Nieustannie dowiadujemy się, że pomimo postępu i rozwoju w różnych dziedzinach Bóg w dalszym ciągu JEST. Pomimo komputerów, leków antydepresyjnych, telewizji i internetu, rozwoju i upadku komunizmu, rozwoju konsumpcjonizmu i idei racjonalistycznych człowiek nie przestaje wierzyć.

Bez Boga nie istniejemy.

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu

Czasem trzeba rozsypać świat