Niezwyczajny czas
Wczoraj weszliśmy w czas, zwany w roku kościelnym "czasem zwykłym". Jest to pewien paradoks, który wczoraj w homilii, którą słyszałem, ujął jeden z księży: "czas zwykły, który nie jest czasem zwykłym". Czas, w jakim teraz się znajdujemy przypomina nam o konieczności szukania Bożych znaków w naszej zwyczajnej codzienności.
Ta codzienność jest niejednorodna, jak czasem "jednorodny" wydawałby się okres Bożego Narodzenia, Wielkiego Postu albo Wielkiejnocy. Codzienność "czasu zwykłego" łączy umieranie z narodzinami, zmartwychwstanie z różnymi etapami podążania jego drogą. Innymi słowy - nasze codzienne przeżywanie Bożej obecności w naszym życiu.
Nasza codzienność to stałe marzenie o lataniu, o byciu bliżej Nieba.
Człowieku zrodzon, by latać wysoko,
czemu upadasz, ledwie wiatr ustaje
Te słowa napisał Dante w Boskiej komedii (Czyściec, Pieśń XII, w. 94). Przypominają o ludzkim powołaniu i nieuniknionych trudach w osiąganiu tego powołania - żeby latać wysoko. Bóg dmie wiatrem w nasze skrzydła. A my często odczuwamy słabość naszej wełny (por. Notatki z nieudanych rekolekcji paryskich, K. I. Gałczyński). Moment, kiedy Chrystus stoi przed sądem ludzi, odarty z szat, którego sędzią i oskarżycielem zdaje się być jego jedyny obrońca, jest momentem, kiedy Zbawiciel jest najbliżej nas. Z jednej strony najdalej odsunięty, niezrozumiany i wyszydzony przez lud. Przez nas wszystkich. Z drugiej - oddający się właśnie w tym momencie w ręce całego Ludu. W nasze ręce. On, jak my w takiej sytuacji, jest zdany jedynie na Boże prowadzenie.
Właśnie...
Boże działanie, tak genialnie ukryte, tak wspaniałomyślnie akceptujące wolność człowieka i jego godność, objawia się w tej miłującej ingerencji, bez której nic nie ma pod słońcem.
Ta codzienność jest niejednorodna, jak czasem "jednorodny" wydawałby się okres Bożego Narodzenia, Wielkiego Postu albo Wielkiejnocy. Codzienność "czasu zwykłego" łączy umieranie z narodzinami, zmartwychwstanie z różnymi etapami podążania jego drogą. Innymi słowy - nasze codzienne przeżywanie Bożej obecności w naszym życiu.
Nasza codzienność to stałe marzenie o lataniu, o byciu bliżej Nieba.
Człowieku zrodzon, by latać wysoko,
czemu upadasz, ledwie wiatr ustaje
Te słowa napisał Dante w Boskiej komedii (Czyściec, Pieśń XII, w. 94). Przypominają o ludzkim powołaniu i nieuniknionych trudach w osiąganiu tego powołania - żeby latać wysoko. Bóg dmie wiatrem w nasze skrzydła. A my często odczuwamy słabość naszej wełny (por. Notatki z nieudanych rekolekcji paryskich, K. I. Gałczyński). Moment, kiedy Chrystus stoi przed sądem ludzi, odarty z szat, którego sędzią i oskarżycielem zdaje się być jego jedyny obrońca, jest momentem, kiedy Zbawiciel jest najbliżej nas. Z jednej strony najdalej odsunięty, niezrozumiany i wyszydzony przez lud. Przez nas wszystkich. Z drugiej - oddający się właśnie w tym momencie w ręce całego Ludu. W nasze ręce. On, jak my w takiej sytuacji, jest zdany jedynie na Boże prowadzenie.
Właśnie...
Boże działanie, tak genialnie ukryte, tak wspaniałomyślnie akceptujące wolność człowieka i jego godność, objawia się w tej miłującej ingerencji, bez której nic nie ma pod słońcem.