Ewangelia nie notuje ani jednego jego słowa...
Świętego Józefa Papież Jan Paweł II nazwie świętym wielkiego ducha. Nie dlatego, że miałby wypowiadać własne słowa, ale dlatego, że słucha słów Boga - słucha w milczeniu.
Trzeba zaznaczyć, że Ewangelie nie zanotowały ani jednego słowa Opiekuna Świętej Rodziny. Zanotowały zaś jego rozterki.
Święty patron Kościoła, Opiekun Maryi i Syna Bożego, tu na ziemi, zanim przyjął Bożą Tajemnicę pod swoją opiekę, zanim ją zrozumiał, przeżył być może największy dramat wewnętrzny swojego życia. Zaproszony i wybrany przez Boga, musiał błyskawicznie "doskoczyć" do poziomu, który z natury rzeczy wynikały dla niego - skromnego rzemieślnika.
...w ciszy żyłeś - w ciszy ze świata odszedłeś...
Tak modlimy się do świętego Józefa, patrona mężczyzn, ojców, patrona Kościoła, patrona też każdego powołanego. On pierwszy przyjął Maryję, przyjął też Jezusa. Stąd jest również patronem nawrócenia, świetnym orędownikiem dla wszystkich przeżywających trudności w Wielkim Poście.
Żył w małżeństwie w zupełnej czystości. To dla nas dzisiaj tak trudne do pojęcia. Trudne do pojęcia w czasach, w których seks jest tak istotnym elementem życia - już nie tylko rodzinnego, ale też społecznego. Jest traktowany jako fundament miłości małżeńskiej. Co nie zmienia faktu, że tak miłość, jak i współżycie, zakłada odpowiedzialność, wymaga tej odpowiedzialności. I święty Józef to zrozumiał. I wypełnił. Jest patronem czystości.
...w ciszy żyłeś - w ciszy ze świata odszedłeś...
To nie znaczy, że milczałeś. Dzisiejsza Ewangelia notuje ostatni moment, kiedy ziemski ojciec Jezusa jest przy nim. Odnajduje Syna w Świątyni. Kiedy Jezus rozpoczyna swą publiczną działalność Józefa już przy Nim nie ma. Zapewne nie ma go również na ziemi.
...w ciszy żyłeś - w ciszy ze świata odszedłeś...
...Święty Józefie, módl się za nami.