III Niedziela Wielkiego Postu

Nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (por. Rz 5, 1-2.5-8)

My ludzie podlegamy nieustannym próbom wiary. Niepewność jutra, był próbą wędrującego przez pustynię Izraela. Wątpliwości codziennego życia, kataklizmy, wojny i niestabilność bliskiej i bardzo dotyczącej nas przyszłości, jak choćby praca, ceny żywności, a wreszcie niepewność jutra w sensie emerytury, są sprawami, które wystawiają na próbę najpierw nasze nerwy, ale również stawiają nas przed pytaniem o to, jaki jest fundament naszego życia.

Skąd czerpiemy naszą nadzieję, w czym ją pokładamy i do czego wykorzystujemy naszego Boga. Czy nie zapominamy czasem, że ta relacja, jaką do swego Pana i Stwórcy mamy mieć, jest daleko różna od relacji jaką mamy do sprzedawców w hipermarkecie?

Jak godzimy wiarę z życiem?

W dzisiejszej Ewangelii Jezus spotyka Samarytankę. Wedle św. Augustyna, mistrza analogii biblijnych, w dzisiejszej Ewangelii Jezus spotyka pogankę w jeszcze innym sensie. Samarytanka jest obrazem tych spośród nas, którzy przyszli do Kościoła spoza Izraela. Kościół pogan. Czyli ten, z którego większość nas się wzięła.

Przyjście po wodę, ten dialog o wodzie, która wreszcie okazuje się odwoływać do czegoś wyższego, jest również bardzo plastyczny. Długo przychodzi nam w tej Ewangelii, jeżeli konsekwentnie przyjmiemy, że jesteśmy Samarytanką, zrozumienie, że Chrystus Jezus mówi o innej wodzie. Trudno przychodzi nam zrozumienie, że sprawa Królestwa Bożego, to nie sprawa tego, co się je i pije, ale czegoś zupełnie innego. Długo przychodzi nam i z trudem pojęcie, że wodę do picia mamy pod ręką i na jej wyciągnięcie, że niebawem zaspokoimy swoje potrzeby, jeżeli one są prawdziwymi, a nie złudnymi. Tu jest Chrystus. Nie ma nikogo ważniejszego. On dać nam może daleko więcej. Więc nie ma co się spieszyć po własne, bo On da Swoje. Póki z nami jest. Jeżeli już Go spotykamy, to czerpmy, trwajmy przy Nim. Jak umiemy. A niczego nam nie zabraknie.

Pamiętajmy w modlitwie o chorych. W przeciągu ostatniego tygodnia trzy różne osoby prosiły mnie o modlitwę za chorych. Wszyscy ci chorzy mają problemy związane z zagrożeniem mózgu przez różne urazy i infekcje. Proszę wszystkich, którzy tu zaglądają o wsparcie mnie w modlitwie za te osoby.

Wszechmogący Boże,
który jesteś Panem naszego życia i naszych spraw,
który dajesz nam siły,
abyśmy ziemię dla Ciebie uprawiali,
abyśmy świat i ludzi czynili bliższymi Tobie, 
spraw aby Ci, których to życie przez cierpienie i chorobę zmienia się w swej doczesności,
nie zatracili sił ducha, woli wytrwania przy Tobie oraz stałej i niegasnącej nadziei, na to, że przy nich trwasz i jesteś obecny,
zadbaj sam o ich trapiące ich sprawy i problemy, aby nie pomnażało się ich wewnętrzne cierpienie i troski,
daj im silne oparcie w najbliższych, opiekunach, personelu medycznym,
ześlij im ludzi dobrej woli, którzy są najskuteczniejszym lekarstwem na to, co w chorobie najcięższe - rozpacz i samotność.


Amen.


Bóg zapłać!

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu

Czasem trzeba rozsypać świat