Wspomnienie jednej osoby
W kościele seminaryjnym w piątki Wielkiego Postu po zmroku, czyli o godzinie dwudziestej, są organizowane od wielu lat Adoracje Krzyża. Wspólna modlitwa, śpiew i rozważania przyprowadzają setki, jeżeli nie tysiące warszawiaków na spotkanie z Chrystusem cierpiącym.
Kiedy w tym roku półtora tygodnia temu z moim kursem klęczeliśmy pod Krzyżem animując modlitwę, w mojej głowie pojawiło się wspomnienie osoby, która z naszymi adoracjami na zawsze już chyba będzie miała związek.
Chodzi o śp. ks. prof. Ryszarda Rumianka, Rektora UKSW, domownika Seminarium, wieloletniego formatora i wykładowcy, który m.in. pełnił w Seminarium funkcję wicerektora i który dokładnie rok temu prowadził naszą Adorację Krzyża, pierwszy raz w życiu i jak okazało się 10 kwietnia, również ostatni.
Wówczas najprawdopodobniej ostatni raz publicznie wspomniał i dał swoje świadectwo o świętości swego kolegi - księdzu Jerzym. Niebawem, nieopodal kościoła seminaryjnego, ksiądz Jerzy miał zostać ogłoszony błogosławionym.
Profesor Rumianek od stycznia wiedział, że z Prezydentem Rzeczypospolitej będzie leciał za kilka tygodni do Katynia. Na ten wyjazd przygotowywał się długo i w Seminarium nie ukrywał swojej radości z jego powodu. Przygotował mnie i moich kolegów, że po powrocie z przerwy wielkanocnej w wykładach, nie będzie miał z nami wykładu, ponieważ będzie na urlopie. Też długo oczekiwanym. Miał wyjechać na urlop bezpośrednio po powrocie z lasu katyńskiego. Wrócił z innymi. Na długi odpoczynek.
Przypominam go sobie, bo uświadomiłem sobie kilka dni temu, jak wiele nam go w Seminarium brakuje, jako osobowości. Wielu go wspomina w moim otoczeniu. Wiele nas uczył. Nie tylko Proroków. Uczył nas ludzkiej postawy i mądrości, która jest skarbem, równie ważnym, co przewodnik po Biblii.
Dzień przed adoracją mieliśmy wykład z ks. Rumiankiem. Jak często bywało z wykładu szybko jechał na Bielany, gdzie miał Senat uczelni.
Cokolwiek czynisz, czyń rozważnie i patrz końca - tę sentencję Owidiusza powtarzał często.
Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie.
Kiedy w tym roku półtora tygodnia temu z moim kursem klęczeliśmy pod Krzyżem animując modlitwę, w mojej głowie pojawiło się wspomnienie osoby, która z naszymi adoracjami na zawsze już chyba będzie miała związek.
Chodzi o śp. ks. prof. Ryszarda Rumianka, Rektora UKSW, domownika Seminarium, wieloletniego formatora i wykładowcy, który m.in. pełnił w Seminarium funkcję wicerektora i który dokładnie rok temu prowadził naszą Adorację Krzyża, pierwszy raz w życiu i jak okazało się 10 kwietnia, również ostatni.
Wówczas najprawdopodobniej ostatni raz publicznie wspomniał i dał swoje świadectwo o świętości swego kolegi - księdzu Jerzym. Niebawem, nieopodal kościoła seminaryjnego, ksiądz Jerzy miał zostać ogłoszony błogosławionym.
Profesor Rumianek od stycznia wiedział, że z Prezydentem Rzeczypospolitej będzie leciał za kilka tygodni do Katynia. Na ten wyjazd przygotowywał się długo i w Seminarium nie ukrywał swojej radości z jego powodu. Przygotował mnie i moich kolegów, że po powrocie z przerwy wielkanocnej w wykładach, nie będzie miał z nami wykładu, ponieważ będzie na urlopie. Też długo oczekiwanym. Miał wyjechać na urlop bezpośrednio po powrocie z lasu katyńskiego. Wrócił z innymi. Na długi odpoczynek.
Przypominam go sobie, bo uświadomiłem sobie kilka dni temu, jak wiele nam go w Seminarium brakuje, jako osobowości. Wielu go wspomina w moim otoczeniu. Wiele nas uczył. Nie tylko Proroków. Uczył nas ludzkiej postawy i mądrości, która jest skarbem, równie ważnym, co przewodnik po Biblii.
Dzień przed adoracją mieliśmy wykład z ks. Rumiankiem. Jak często bywało z wykładu szybko jechał na Bielany, gdzie miał Senat uczelni.
Cokolwiek czynisz, czyń rozważnie i patrz końca - tę sentencję Owidiusza powtarzał często.
Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie.