Cudowne Boże prowadzenie...

Dzisiaj Niedziela Dobrego Pasterza. W zasadzie minęła. Diakonat moich braci. Objawienie Kościoła i koronacja Matki Bożej w mojej rodzinnej parafii.

Tylko Bóg potrafi znaleźć wspólny mianownik.

Właśnie przeczytałem, że dzisiaj Benedykt XVI przypomniał, że Maryja jest Matką każdego powołania. Wołałem dzisiaj do Matki mojego Boga: "Matko". I nic więcej. Trochę za kard. Wyszyńskim, trochę za św. Zygmuntem Szczęsnym Felińskim. "Matko", żeby mnie trzymała, gdybym chciał pójść inną drogą niż ta Jego. A wiele jest "innych"dróg. Szukanie winnych? Niezgoda? Zdrada? Sądy wobec tych, którym mam być wierny? Wiele dróg prostszych z pozoru i tak oczywistych. Z pozoru.

Zawierzenie

Ona jest ikoną tego, co najbardziej ludzkie w stworzeniu, tego co współczesny świat nazywa empatią, a co można ubrać w te piękne słowa - troska i współczucie. I dzisiaj Kościół objawił mi się właśnie w takim obliczu. Jak Bogu dziękuję za tych, którzy szczególnie w tym czasie widzą i wiedzą o moim trudzie. Świadomie tych trudów nie taję. Nie mam piętna i nie ma powodów do wstydu. Jest ona ikoną zawierzenia.

Kiedy idzie się we mgle, nie widzi się drogi, czasem jest pokusa, żeby zawróć. I łatwo tej pokusie ulec, bo zapominamy, że droga powrotna będzie przez tę samą mgłę nie tylko droga kapitulacji i zwątpienia. Ale będzie też równie niepewna. Wciąż można wówczas w kółko zmieniać kierunek. A Maryja szła mimo ciemności.

Wola Boża. Tak, Bóg tak chce. I Amen.

Teraz ważne, abym się w tym nie pogubił, żebym nie odpadł po drodze, albo nie zatracił Jego Prawdy, która być może lada dzień, lada godzina, albo lada stulecie się objawi. Tylko dla mnie zapewne. Dziękuję Bogu, że pozwala mi być wciąż swoim świadkiem. Jak umiem. Tylko, żeby pomógł mi byś lepiej. Lepiej świętym. Bardziej świętym. Bardziej wiernym.

Rozumiem ostatnio pewną scenę ze Starego Testamentu. Kiedy Dawid zgrzeszył z Batszebą, Pan Bóg zapowiedział mu, że syn z ich związku umrze. Co zrobił Dawid? Ubrał pokutny wór, posypał głowę popiołem, usiadł w odosobnieniu, zaczął pościć. Na szali postawił swoje królestwo, bo pozostawił je bez rządów. Dla syna chciał zostawić wszystko.

Do czasu...

Kiedy przyszli i powiedzieli mu, że syn jego umarł zmieniło się Dawidowe oblicze. On wtedy wstał, otrzepał się z popiołu, ubrał i poszedł zjeść. Zaczął znowu rządzić. Wolą Boga było... . Mówi Dawid nam wszystkim o tej pokorze, jaką każdy musi w obliczu Woli Najwyższego przedstawiać. Iść Jego drogą. I nie zbaczać. Nie zbaczać i nie zatrzymywać się.

Zainspirował mnie do tego wpis mojego znajomego... Jaką iść drogą... zawahanie? Nie, nie wahaj się. Na to zawahanie nie ma czasu.

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Pokaż Jezusa!

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Idź do światła