Dlaczego brakuje mi katechezy?
Dlaczego ksiądz tęskni za katechezą? Przecież lekcje w szkole są męczące. Ile to się trzeba naużerać! I te tabelki, dzienniki.
A mnie ich brakuje. Nikt mnie tak nie inspiruje, jak młodzież w szkole. Nikt nie prowokuje mnie do takiego wysiłku, jak Ci, którzy świetnie kamuflują, że coś ich interesuje. Kto dzisiaj sprowokuje mnie do odpowiedzi na kluczowe fakty płynące z mejnstrimowych dyskusji w życiu publicznym. Gimnazjaliści i licealiści.
I słuchają. Słuchają księdza, bo ich pytania to nie pytania od nich, ale od środowisk, w jakich się wychowują. I do tych środowisk je zaniosą. Nie bez przyczyny właśnie "telewizyjne" dyskusje najczęściej są kontynuowane, poszerzane i kończone w szkołach. Nie bez przyczyny z księżmi i nauczycielami religii.
Moje najlepsze, jak uważam, wpisy są z czasu, kiedy przed paroma miesiącami uczyłem w szkole.
Przypominają mi się słowa, które kard. Nycz powiedział do nas w Seminarium w czasie ostatniego dnia skupienia, który prowadził, pod koniec Wielkiego Postu: Najgorsze, gdy ustaje pytanie o Boga, pytanie o Jezusa. Nie można pomijać i zbywać pytań. Nawet, kiedy wydają się agresywne, nawet, gdy zdają się bezczelne. Bo dopóki są, znaczy, że jest chęć rozmowy, że jest nadzieja na przebudzenie. Rolą księdza, rolą nauczyciela i rolą wychowawcy jest prowadzenie do prawdy. Mimo wszystko. Prawdy codziennej, ludzkiej. Prawdy o świecie. Jeżeli się prawdy będzie broniło, swoim życiem, swoimi słowami i czynami, prędzej czy później, w sposób niezauważalny, zaczniemy ukazywać Prawdę - tę nad-przyrodzoną. I do niej prowadzić.
Co daj Panie Boże nam wszystkim!
A mnie ich brakuje. Nikt mnie tak nie inspiruje, jak młodzież w szkole. Nikt nie prowokuje mnie do takiego wysiłku, jak Ci, którzy świetnie kamuflują, że coś ich interesuje. Kto dzisiaj sprowokuje mnie do odpowiedzi na kluczowe fakty płynące z mejnstrimowych dyskusji w życiu publicznym. Gimnazjaliści i licealiści.
I słuchają. Słuchają księdza, bo ich pytania to nie pytania od nich, ale od środowisk, w jakich się wychowują. I do tych środowisk je zaniosą. Nie bez przyczyny właśnie "telewizyjne" dyskusje najczęściej są kontynuowane, poszerzane i kończone w szkołach. Nie bez przyczyny z księżmi i nauczycielami religii.
Moje najlepsze, jak uważam, wpisy są z czasu, kiedy przed paroma miesiącami uczyłem w szkole.
Przypominają mi się słowa, które kard. Nycz powiedział do nas w Seminarium w czasie ostatniego dnia skupienia, który prowadził, pod koniec Wielkiego Postu: Najgorsze, gdy ustaje pytanie o Boga, pytanie o Jezusa. Nie można pomijać i zbywać pytań. Nawet, kiedy wydają się agresywne, nawet, gdy zdają się bezczelne. Bo dopóki są, znaczy, że jest chęć rozmowy, że jest nadzieja na przebudzenie. Rolą księdza, rolą nauczyciela i rolą wychowawcy jest prowadzenie do prawdy. Mimo wszystko. Prawdy codziennej, ludzkiej. Prawdy o świecie. Jeżeli się prawdy będzie broniło, swoim życiem, swoimi słowami i czynami, prędzej czy później, w sposób niezauważalny, zaczniemy ukazywać Prawdę - tę nad-przyrodzoną. I do niej prowadzić.
Co daj Panie Boże nam wszystkim!