Raduj się ziemio!, czyli III Niedziela Wielkanocna
Raduj się?
A niby z czego? Że po raz kolejny dochodzę do wniosku, że jestem nikim? Że po raz kolejny nie poszły mi egzaminy? Że w domu się nie układa? Znowu podnieśli ceny, a przecież tak marzyłeś o tym, że będziesz bardziej samodzielny. A może nici z wakacji? Nowe mieszkanie?
Raduj się?!
Tak. Czasem trudno się radować, cieszyć. Chociaż szczęście jest już blisko. Małe zwierzątka tak mają, że niepokoją się o jedzenie, dopóki go nie dostaną. Choćbyś już wyjął kiełbasę z lodówki, otworzył puszkę z karmą, pies będzie szczekał i ujadał dopóki nie dostanie jeść. Nie uspokoisz go na długo.
A przecież z człowiekiem musi być podobnie...
A tutaj Chrystus Zmartwychwstaje! Przecież to ironia a nie wiara. Żadna pomoc. Co mam powiedzieć dziewczynie, której organizm jest wyczerpany walką o życie własnego dziecka. I nic nie można zrobić. Dziecko nie ujrzało jeszcze dziennego światła, a już choroba się ubiega o jego życie!
Co można powiedzieć chłopakowi, który przyszedł do mnie niedawno i mówi, że boi się żonie powiedzieć, że stracił pracę. Żyją w nowym mieszkaniu. Kredyt na trzysta tysięcy. Dziecko przyjdzie na świat za dwa miesiące.
Raduj sie?!
Co mam powidzieć sobie? W piątek klęczałem przed Najświętszym Sakramentem i myślałem, mówiłem do Boga: co mi powiesz teraz, kiedy nic nie rozumiem. Moje zaręczyny z Kościołem się trochę przedłużyły. A ja nawet nie do końca umiem o tym mówić, nawet ze sobą. A co dopiero z moim zrozumieniem.
Chociaż idę przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę...
... jak to dalej szło?
Pan jest moim pasterzem
On jest większy niż to wszystko. A zatem można próbować iść i próbować się cieszyć. Pomimo smutku i łez. Bo przecież za rogiem jest On. I być musi. I jest.
Dzisiaj jeszcze nic nie rozumiecie, ale przyjdzie czas, kiedy wszystko Wam zostanie objawione
Gdzieś to słyszałem... tak będzie. Co mogę Wam powiedzieć. Jestem pewien, że tak będzie!
Dobrej i radosnej Niedzieli!
Pamiętam dzisiaj szczególnie w modlitwie o Tobie, Drogi Czytelniku!
A niby z czego? Że po raz kolejny dochodzę do wniosku, że jestem nikim? Że po raz kolejny nie poszły mi egzaminy? Że w domu się nie układa? Znowu podnieśli ceny, a przecież tak marzyłeś o tym, że będziesz bardziej samodzielny. A może nici z wakacji? Nowe mieszkanie?
Raduj się?!
Tak. Czasem trudno się radować, cieszyć. Chociaż szczęście jest już blisko. Małe zwierzątka tak mają, że niepokoją się o jedzenie, dopóki go nie dostaną. Choćbyś już wyjął kiełbasę z lodówki, otworzył puszkę z karmą, pies będzie szczekał i ujadał dopóki nie dostanie jeść. Nie uspokoisz go na długo.
A przecież z człowiekiem musi być podobnie...
A tutaj Chrystus Zmartwychwstaje! Przecież to ironia a nie wiara. Żadna pomoc. Co mam powiedzieć dziewczynie, której organizm jest wyczerpany walką o życie własnego dziecka. I nic nie można zrobić. Dziecko nie ujrzało jeszcze dziennego światła, a już choroba się ubiega o jego życie!
Co można powiedzieć chłopakowi, który przyszedł do mnie niedawno i mówi, że boi się żonie powiedzieć, że stracił pracę. Żyją w nowym mieszkaniu. Kredyt na trzysta tysięcy. Dziecko przyjdzie na świat za dwa miesiące.
Raduj sie?!
Co mam powidzieć sobie? W piątek klęczałem przed Najświętszym Sakramentem i myślałem, mówiłem do Boga: co mi powiesz teraz, kiedy nic nie rozumiem. Moje zaręczyny z Kościołem się trochę przedłużyły. A ja nawet nie do końca umiem o tym mówić, nawet ze sobą. A co dopiero z moim zrozumieniem.
Chociaż idę przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę...
... jak to dalej szło?
Pan jest moim pasterzem
On jest większy niż to wszystko. A zatem można próbować iść i próbować się cieszyć. Pomimo smutku i łez. Bo przecież za rogiem jest On. I być musi. I jest.
Dzisiaj jeszcze nic nie rozumiecie, ale przyjdzie czas, kiedy wszystko Wam zostanie objawione
Gdzieś to słyszałem... tak będzie. Co mogę Wam powiedzieć. Jestem pewien, że tak będzie!
Dobrej i radosnej Niedzieli!
Pamiętam dzisiaj szczególnie w modlitwie o Tobie, Drogi Czytelniku!