Święta przestrzeń

Idąc Krakowskim Przedmieściem w Warszawie, ale też alejami innych miast i miasteczek, zetknąć się możemy z różnymi przestrzeniami, miejscami, placami. Jest w Londynie miejsce, gdzie każdy może stanąć (jest tam specjalna ku temu mównica przygotowana) i powiedzieć światu, co o nim uważa. To przestrzeń - mowa o Hydeparku, który dał nazwę wielu internetowym przestrzeniom do wygadywania wszystkiego co ma się w palcach - radykalnej wolności słowa. Niestety zamieniona tam w swoją własną karykaturę.

Place i miejsca nietykalne, specjalne i szczególne. Pośród nich - miejsca święte. Święte przestrzenie. Ludzi, osób, narodów i kościołów. Święte. W nich o czym innym się myśli. One podlegają pod inne prawa. I inne prawa ustalają. Święte - to znaczy przypominające nam o naszej świętości, świętości codziennej.

Święte - to znaczy przypominające nam o naszej świętości codziennej

Wielu chciałoby inaczej. Świętość tylko tam. W określonych granicach. W kościółku można być świętym, modlić się. Żyć Bogiem. W kościółku. Prywatnie. Po kościele - jak po pracy. Mogę być sobą - powie wielu. Puszczają wodze, puszczają nerwy. I zachowujemy się, przepraszam za porównanie, ale jak psy spuszczone z łańcucha. Bez hamulców. Byle odreagować.

Święta przestrzeń

Zapominamy o różnych wymiarach przestrzeni świętej. Wymiar w metrach kwadratowych kościoła jest tylko jednym z wielu, przypominających nam, że nasza codzienność ma być przeniknięta świętością. Naszą. Nie Kowalskiego. Nie Jana Pawła. Naszą.

I mamy w życiu mieć świętą przestrzeń. Przestrzeń czasu, myśli i słowa. Innego. żeby nam przypominały to wszystkie rzeczy, że nie tylko mamy być święci. Ale, że możemy. Bo możemy.

Z modlitwą!

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu

Czasem trzeba rozsypać świat