Powrót

Kawa wypita w Sarajewie. 1 euro.
Wróciłem po niemal trzech tygodniach nieobecności. Cały dzień poświęciłem na uporządkowanie tego, co nagromadziło się przez te dni nieobecności. Jest dwudziesta druga i po dziesięciu godzinach aktywności mogę powiedzieć, że większość rzeczy została w miarę zamknięta.

Jak minął wyjazd?

Spokojnie. Jestem pełen obrazów świata, który inny jest od naszego, ale też bardzo podobny. Kultura, język, przyroda krajów od Słowacji po Grecję jest oczywiście różna od Polski, ale też na każdym kroku można znaleźć analogię, wspólne korzenie, punkty styczne.

Najmocniej utrwalił mi się obraz Kosowa, w którym każdy kościół, monaster, cerkiew otoczona jest zasiekami, chroniona przez wojsko, samochody opancerzone i policję. Utkwiło mi w pamięci piękno gór w Kosowie i Czarnogórze.

Pusta autostrada w Albanii, drogi tego kraju, po których swobodnie chodzą krowy.

Nowa autostrada do Tirany i widoczna z niej bieda wyludnionego kraju.

Bunkry i dawne obozy pracy dla chrześcijan. Teraz opuszczone.

Rozpadające się dawne fabryki, które sprawiają wrażenie, że od byle podmuchu wiatru się rozpadną.

Dziękuję za modlitwę.

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu

Czasem trzeba rozsypać świat