O co chodzi z tymi talentami, czyli XXXIII Niedziela zwykła

Pewien człowiek, mając udać się w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek
(Mt 25,15nn)

Ciekawe, że opowiadając tę przypowieść Jezus przywoływał w pamięci ludzi słuchających Go konkretne wspomnienia. Kilka lat wcześniej jeden z królów palestyńskich udał się do Rzymu na kilkuletnią podróż. Aby kraju nie rozdzielono między jego wrogów, podzielił go i pozostawił swoim sługom pod opiekę. Powróciwszy zobaczył, że wielu rozgrabiło resztki państwa, które posiadał. Rozpoczęła się wielka rzeź niewiernych dzierżawców.

Tą prawdziwą historię przypomina dzisiaj Jezus, nie po to aby wywołać wspomnienia krwawych dziedziców Heroda, ale aby przypomnieć nam o zadaniach, jakie nam zostawia.

Talent jest miarą wagi. W tym przypadku prawdopodobnie złota. Jest zatem skarbem i dzisiaj może być rozumiany nie jako wrodzony talent, np. muzyczny, ale może być czymś więcej, konkretnym zadaniem, powołaniem, które Bóg nam pozostawia do wypełnienia na ziemi. Umiejętności gry na fortepianie, można w życiu nie rozpoznać, nie mieć sił lub środków materialnych do jego rozwinięcia. Gra na fortepianie nie jest konieczna do zbawienia.

Może pomóc, ale konieczna nie jest.

Inaczej jest z powołaniem, które każdy z nas otrzymuje. Powołaniem do małżeństwa, do ojcostwa, macierzyństwa, kapłaństwa. Ta Ewangelia przez ostatnie pół roku była mi świadomą przestrogą, czerwonym światłem. Ostatnie pół roku wykorzystywałem na przygotowanie się do święceń i miałem ukazać pomnożenie mojego "talentu" w sposób widoczny i bardzo wymierny. Wówczas mogłem uznać, że to bzdury, że "inni" nie mają racji. I wtedy talent bym zakopał. Zakopanie powołania, jest pożegnaniem się z nim na zawsze. Zawsze, gdy uznajemy, że nasze powołanie - czy do kapłaństwa, czy do macierzyństwa, ojcostwa, czy powołanie jako człowieczeństwo, chrześcijaństwo - nie potrzebuje rozwoju i wysiłku, zakopujemy je. A ono obumiera.

Obumierające powołanie

Tyle razy widać smutne rodziny, wygasającą miłość ludzi. Tyle razy widziałem ludzi rezygnujących ze swego powołania. Rozpad, który widać w oczach, szczególnie rozpad ludzi, boli chyba najbardziej. Przez bezradność. Jezus dzisiaj przypomina, że powołanie każdego z nas jest kruche i należy o nie dbać. Pomnażać je. Ono niepomnażane umiera i rozpada się. Może czasem trudno to sobie wyobrazić, szczególnie gdy ma się pojęcie o stałej trosce Boga o nas, o Łasce i obecności Ducha Świętego. A jednak - nasze życie w dużym stopniu jest pozostawione nam. I w dużej mierze, nie w stu procentach, ale w dużej mierze, odpowiadamy za nie.

Nie marnuj życia!
Nie marnuj powołania!
Dbaj o pozostawione Ci talenty!

Błogosławionej Niedzieli

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu

Czasem trzeba rozsypać świat