Słudzy nieużytecznymi jesteśmy (Łk 17,10)


Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać
(Łk 17,10)

Słowa te noszę w brewiarzu i niemal codziennie je czytam. Codziennie przypominają mi, że nie ma miejsca w Kościele na „święty spokój” i poczucie spełnienia. Dlatego, że dla nas wszystkich motywacją do czynienia dobra jest poklask innych, te słowa są zawsze aktualne.

Chcielibyśmy, aby po kolejnym wyczerpującym zadaniu zagrały z nieba fanfary, sfrunął anioł, założył nam na szyję girlandy, żebyśmy dostali uścisk dłoni Szefa i niewyczerpany zapas łaski oraz kartę gwarancji zbawienia.

Tymczasem Kościół wciąż zdaje się być w defensywie. A my wszyscy razem z nim. Wciąż atakowani, wyśmiewani i nierozumiani przez wielu. Nawet wewnątrz wspólnoty. Lubimy, kiedy nas się chwali.

Sługą nieużytecznym jestem – jak te słowa oczyszczają wszystkie nasze motywacje i intencje. Zrobiłem, co do mnie należało. Więcej – Boże miej litość dla mnie, grzesznika. Nigdy dosyć się nie natrudziłem, zawsze mogę więcej. W miłości, nadziei, cierpliwości i pokorze nigdy nie będę pełny, nigdy nie dorównam Mistrzowi, zatem zawsze mam wiele do zrobienia. Dla Niego, ale też dla drugich i dla siebie.

Jezus nieustannie nas posyłając przypomina, że fotelik, ciepłe kapcie i kawka, ciasteczko i wygodnie mieszkanie kłóci się z dynamiką zbawienia. Syn Człowieczy przyjdzie jak złodziej w nocy. Czuwajcie.
Jesteśmy w drodze. Nawrócenie jest podnoszeniem się z fotela, zrzucaniem wygodnych kapci i zabieraniem się do ciężkiej pracy. Wstawaniem do biurka, które zawalone jest papierami i sprawami do załatwienia. Na nich ustawiona jest kartka z napisem: „pilne” i podpisana: „Jezus”.


Czyńcie co do Was należy, aby gdy Syn Człowieczy przyjdzie, nastał Was czuwających przy biurku.

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Pokaż Jezusa!

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Idź do światła