Co mam do zaoferowania?
Młody chłopak. Niebawem zacznie dorosłe życie. Otworzy mu się pierwszy rachunek w banku, da wyprawkę. Spakuje się jego bagaż, wsadzi na plecy i powie: "idź!". Dokąd? "W dorosłość".
W efekcie ma dwa bagaże - bagaż dorosłości, która go czeka i której nie zna oraz bagaż doświadczeń. Oba są ciężkie. I obu się boi. Jak rozmawia ze mną - płacze.
Stary człowiek. Coraz mocniej wiązany z łóżkiem. Umiera. Powolne odchodzenie i odroczony wyrok pokazują mu ludzi wokół niego, których być może nawet wcześniej brakowało. Może nawet mnie wcześniej brakowało. Wraz z uciekającymi siłami uciekają wspomnienia. Skarb, który zwykle pomaga nam żyć. Nawet on, pomału nas opuszcza.
Co pozostaje? Ludzie.
To odchodzenie ma jednak drugi wymiar - nam, tym którzy pozostaną, pomaga uświadomić sobie brak, który niebawem odczujemy. I pomoże się spieszyć z kochaniem. Z miłością.
Co ich łączy?
Jeden życie zaczyna, drugi je kończy.
Jest w nich ta sama przestrzeń przechodzenia poważnej granicy. Oczywiście to przewrotne porównanie. Może ktoś zauważyć - granica dorosłości nie jest równoważna z granicą śmierci. Można tak powiedzieć. Ale lęki ludzkie są podobne. Uczucia też.
I jest coś jeszcze, co jest wokół
Jest zadanie, jakie mam ja i każdy z nas je ma. To zadanie nazywa się drugi człowiek. I jego dobro. Jego miękkie lądowanie. To od naszej obecności, rozmowy, słuchania i bycia zmienia się świat. Nikt inny nie pokaże, że można, że uda się, że za rogiem czeka nowy świat. I tego świata nie trzeba się bać.
Trzeba się szykować.
Ale jak?
Sam do końca nie wiem. Staram się słuchać. Łapię się na tym, że pytam "jak się czujesz". A jednocześnie znam tę smutną odpowiedź. "No, nie najlepiej" - co znaczy: "Bardzo źle". "Jak się można czuć?".
Każdego dnia uczmy się być z ludźmi. Nawet, jeżeli to trudne.
W efekcie ma dwa bagaże - bagaż dorosłości, która go czeka i której nie zna oraz bagaż doświadczeń. Oba są ciężkie. I obu się boi. Jak rozmawia ze mną - płacze.
Stary człowiek. Coraz mocniej wiązany z łóżkiem. Umiera. Powolne odchodzenie i odroczony wyrok pokazują mu ludzi wokół niego, których być może nawet wcześniej brakowało. Może nawet mnie wcześniej brakowało. Wraz z uciekającymi siłami uciekają wspomnienia. Skarb, który zwykle pomaga nam żyć. Nawet on, pomału nas opuszcza.
Co pozostaje? Ludzie.
To odchodzenie ma jednak drugi wymiar - nam, tym którzy pozostaną, pomaga uświadomić sobie brak, który niebawem odczujemy. I pomoże się spieszyć z kochaniem. Z miłością.
Co ich łączy?
Jeden życie zaczyna, drugi je kończy.
Jest w nich ta sama przestrzeń przechodzenia poważnej granicy. Oczywiście to przewrotne porównanie. Może ktoś zauważyć - granica dorosłości nie jest równoważna z granicą śmierci. Można tak powiedzieć. Ale lęki ludzkie są podobne. Uczucia też.
I jest coś jeszcze, co jest wokół
Jest zadanie, jakie mam ja i każdy z nas je ma. To zadanie nazywa się drugi człowiek. I jego dobro. Jego miękkie lądowanie. To od naszej obecności, rozmowy, słuchania i bycia zmienia się świat. Nikt inny nie pokaże, że można, że uda się, że za rogiem czeka nowy świat. I tego świata nie trzeba się bać.
Trzeba się szykować.
Ale jak?
Sam do końca nie wiem. Staram się słuchać. Łapię się na tym, że pytam "jak się czujesz". A jednocześnie znam tę smutną odpowiedź. "No, nie najlepiej" - co znaczy: "Bardzo źle". "Jak się można czuć?".
Każdego dnia uczmy się być z ludźmi. Nawet, jeżeli to trudne.