Na wszystkie pytania moich uczniów dotyczące moralności chrześcijańskiej i katolickiej, a także sprawy seksualne i emocjonalne, mam ochotę odpowiedzieć tylko tyle
Świątynia. Można wyobrazić sobie tłumy ściągające do miejsca najświętszego dla Izraela, na Świętą Górę. Wszyscy szli do Domu Przebywania Jahwe, aby Jemu oddać pokłon. Między nimi nagle zaczyna się jakieś zamieszenie. Mężczyzna zaczyna wywracać stoły, po kamiennej posadzce turlają się monety, w powietrze ulatują wydostane z klatek ptaki, ludzie zaczynają krzyczeć. Kiedy biernie przyglądamy się zamieszaniu, mało mnie nas to dotyczy. Ale w pewnym momencie ktoś podbiega i wyrzuca nagle wszystko, co dla nas było ważne. Jezus, który robi porządek. Nie zawsze takiego Jezusa akceptujemy, nie zawsze takiego Jezusa chcemy przyjąć. Kiedy chodzi o innych, kiedy innym robi porządek, innych nazywa "plemieniem żmijowym", albo innym wywraca stoły, wtedy jest ok. Ale kiedy nam robi porządek... sprawa się komplikuje. Jezus ze sprawami, które nie pasują do świętego miejsca, nie dyskutuje. Nie prowadzi dyskusji, nie polemizuje. Wyrzuca to, co przeszkadza człowiekowi w jego relacji z Bogi
#obrazy Słowa Photo by Rosie Kerr on Unsplash J 20, 19-31 Popatrzmy na tą scenę. Zamknięte drzwi. I grupka dość zagubionych mężczyzn, mających przynajmniej trzy poważne problemy. * problem pierwszy: ryzyko śmierci Wydaje się, że to najpoważniejsze ze zmartwień Apostołów. Jako uczniowie ukrzyżowanego za herezję Mistrza mają nad sobą realną groźbę ukamienowania. Dotychczas chronił ich autorytet Jezusa z Nazaretu, ale teraz, kiedy Pan odszedł, kto się za nimi wstawi? * problem drugi: Jezus żyje! Tak: zdaje się, że Apostołowie nie przyjęli plotek o Zmartwychwstaniu z wielkim optymizmem. Nie tylko, że nie mieściło się to w ich rybaczych i celniczych głowach. Nie tylko budziło w nich zgrzyt to, że ktoś może powstać z martwych sam z siebie. Mieli prawi być z innego powodu mocno zasmuceni. Gdyby dotrzymali słowa, gdyby byli wzorowymi uczniami, postąpili zgodnie z przysięgą - wszystko było by "cacy". Problem jednak jest taki, że wszyscy są zdrajcami. I spotkanie z Jezusem wcale nie
Minęły wakacje, a od października zaczyna się Rok Wiary. Postanowiłem przygotować coś więcej o sprawach, o których sam zapominam. Zaczniemy od dekalogu. Spodziewajcie się serialu pod tak brzmiącym tytułem... Bóg swojemu ludowi objawił swoje imię. Wydaje się nam to pewną oczywistością, jednakże kiedy uświadomimy sobie, co to znaczy "znać imię", zmienia to troszkę nasz spojrzenie na tą sprawę. Znać imię to znaczy znać osobę. Znać imię to znaczy mieć prawo do tej osoby się zwracać - mówić, prosić, żądać. Ale tez obrazić. Imię wyraża całą osobę. Stąd w Starym Testamencie imiona bardzo szanowano. IMIĘ = KIM JESTEŚ Kiedy wzywasz Bożego Imienia? Jak wzywasz Boga? Jakim językiem do Boga się zwracasz? Jaka jest Twoja postawa na modlitwie? Nie będziesz imienia Bożego wzywał do czczych rzeczy Dawne katechizmy formułowały to przykazanie właśnie w ten sposób. Bóg, który Izraelowi oddaje swoje Imię domaga się szacunku dla Tego Imienia. Izraelici będą je tak szanowali, że wreszc
Photo by David Hawkes on Unsplash Obrazy Słowa J 2,13-25 Bywa, że świątynie są zrujnowane. Poświęcona ziemia oraz sprawowany kult nie gwarantuje wiecznego blasku. To samo dzieje się w odniesieniu do świątyni, jaką jest nasze życie. 1. Boimy się, że nasz świat runie To lekcja bardzo na czasie. Żyjemy w lęku, że to, co wcześniej znaliśmy już nigdy nie wróci. Świat na naszych oczach się zmienia, boimy się, że zmieni się tak, że odechce nam się tu być. Kiedy faryzeusze patrzą na znak mesjański, Jezusa, który czuje się w świątyni jak u siebie, a tak zachować się mógł jedynie Mesjasz, zadają pytanie, dotyczące swojej przeszłości i przyszłości. Owszem, zburzysz nasz świat, ten który budowaliśmy z takim mozołem, ale co przyjdzie później? 2. Jezus obala przyzwyczajenia, które są "nie w porządku" Bóg ustanowił konkretny porządek. W skrócie: "Bogu, co boskie, cesarzowi, co cesarskie". Mamy przestrzeń dla Boga, dla żony/męża, dla dzieci, dla pracodawcy. Nikt nie powie, że prac