24 czerwca - Narodzenie św. Jana Chrzciciela

W dzisiejszej Ewangelii wybrzmiewa wyraźnie i powraca do mnie pytanie, które stawiają bezimienni świadkowie zdarzenia, które miało miejsce kilka miesięcy przed Narodzeniem Chrystusa: kimże będzie to dziecię?

Rodzina św. Jana i najbliższe jej otoczenie widzi niecodzienne ingerencje wokół osoby św. Jana. Bóg, wypełniają zapowiedzi Starego Testamentu wprowadza kolejne akty i sceny swego arcydzieła Odkupienia, które napisał przed wiekami. Boża Opatrzność tak zadecydowała, że pierwsze cudowne sceny tej epopei mają miejsce w życiu św. Jana. Większość przed jego narodzinami.

Jahwe przygotowuje grunt na przyjście Eliasza, aby ten mógł wskazać za kilkadziesiąt lat Jego Syna. I łatwo byłoby ten grunt wykorzystać dla własnych celów. Ludzie zapamiętają przecież, że "to dziecię" narodziło się w sposób cudowny, kiedy jego rodzice byli w podeszłym wieku, że oboje niezależnie wybrali mu to samo imię, wreszcie jego ojciec stracił mowę po tajemniczym zdarzeniu w Miejscu Świętym podczas Służby Bożej.

Ci ludzie za kilkanaście lat będą o tych wydarzeniach pamiętać. I oni pójdą za "głosem wołającego na pustyni" daleko wgłąb świata im obcego, wrogiego i nieznanego. Łatwo byłoby wykorzystać taką "popularność".


Św. Jan nieustannie wskazuje na Jezusa. Być może właśnie dlatego na szczycie frontonu Bazyliki św. Piotra na Watykanie to on, a nie św. Paweł bądź inny spośród Apostołów, jest umieszczony po prawicy Jezusa.


Kogo przyszliście zobaczyć? - pyta Jezus w innym miejscu Ewangelii wg św. Łukasza. Trzcinę, która kołysze się na wietrze?

Przychodzimy do Jezusa, do kościoła. Szukamy współczesnych proroków. Potraktujmy serio to pytanie Jezusa.

Błogosławionej Niedzieli

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Pokaż Jezusa!

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Idź do światła