"Nie kradnę, nie zabijam...", czyli XXVIII Niedziela zwykła

Często pokazujemy na Niebo. I zapominamy, że trzeba spojrzeć pod nogi, żeby się nie wywrócić o korzeń.

Słowo Boże jest nam dane, aby oczyszczać. Jest ono żywe skuteczne. I zadaje bolesne rany. Jak obosieczny miecz. Chcesz nie cierpieć, nie być poraniony? Nie wierz w Jezusa. Uciekaj! I wypisz sobie na czole wytarty slogan:

nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę.

Uciekaj od Słowa, które zada Ci ból, które sprawi, że będziesz musiał w części umrzeć. Uciekaj.
Albo słuchaj.

Modliłem się i dano mi zrozumienie,
przyzywałem, i przyszedł na mnie duch mądrości.
Przeniosłem ją na berła i trony i w porównaniu z nią za nic miałem bogactwa.
Nie porównałem z nią drogich kamieni,
bo wszystko złoto wobec niej jest garścią piasku,
a srebro przy niej ma wartość błota.
Umiłowałem ją nad zdrowie i piękność
i wolałem mieć ją
aniżeli światło,
bo nie zna snu blask od niej bijący.
A przyszły mi wraz z nią wszystkie dobra i niezliczone bogactwa w jej ręku.
Mdr 7,7-11

Idzie w tym czytaniu o posiadanie. Co to jest posiadanie? Co to znaczy, że czegoś pragnę, czegoś żądam?

Co rzeczywiście jest najważniejsze w życiu? Wiara? Miłość? Bóg? Rodzina?

Przejdźmy się na spacer. Popatrzmy na ludzi. Wejdźmy do sklepu. Pójdźmy do pracy.

Co rzeczywiście jest ważne w życiu? Dlaczego przemierzamy czas właśnie w ten, a nie inny sposób?

Trzeba odpowiedzieć sobie bardzo konkretnie na to pytanie. Bez ideałów. Bez emocji. Za czym tęsknię?
Modliłem się o zrozumienie pisze dzisiaj autor Księgi Mądrości. Zrozumieć siebie. Wędrujemy przez życie, krok za krokiem szukając kolejnego etapu.

Co to znaczy zrozumieć?

Zrozumieć da się zapewne tylko dzięki Bogu. Dar, jaki otrzymał autor tego pięknego fragmentu pozostaje darem, tzn. nie danym dla wszystkich. I może nas urzekać ten piękny fragment, ale bez świadomości tego, co we mnie gra, co dla mnie jest istotą życia i prawdziwą tęsknotą - nic dla mnie nie będzie znaczył.

Słowo Boże ma nas oczyszczać. Wywiać z nas to, co sprawia, że udajemy przed Bogiem, że nie jesteśmy sobą. Przychodzi dziś w Ewangelii do Jezusa młody, wierzący Żyd. I zadaje pytanie, gdzie może kupić bilet do życia wiecznego.

I słyszy konkretną wypowiedź: żyj tak, jak Bóg Ci każe.

Pierwszy poziom jest jasny. Ale to nie znaczy, że mamy go pomijać. Że mamy go odhaczyć i pójść dalej. On jest najważniejszy. Czy żyjesz według przykazań Boga w swoim życiu? To istotne pytanie na drodze zbawienia. Bez tego ani myśl o spojrzeniu na dalszy etap. Uczynki wobec bliźniego i świata. Moje świadectwo chęci bycia DOBRYM.

Spełniam to Nauczycielu. I co dalej?

Skoro tak, zobacz co trzyma Cię przy ziemi. Co jest Twoją "posiadłością". Co "posiadasz"? Od tego najtrudniej nam się oderwać. Szczególnie, jeżeli coś jest rzeczywiście naszym atutem, jest ważne dla nas, kiedy z czymś jesteśmy związani. Często to ma związek z naszym egoizmem.

Jezus patrzy z miłością na młodzieńca. I choć tamten odszedł ze smutkiem i nie wiemy jak dalej potoczyły się jego losy, trzeba pamiętać, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Pokładam w Panu ufność mą

Błogosławionej Niedzieli!
Pamiętam o Was w modlitwie.

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu

Czasem trzeba rozsypać świat