Mów tylko prawdę - dobrą! - przykazanie ósme
Minęły wakacje, a od października zaczyna się Rok Wiary. Postanowiłem przygotować coś więcej o sprawach, o których sam zapominam. Zaczniemy od dekalogu. Spodziewajcie się serialu pod tak brzmiącym tytułem...
VIII. Nie mów fałszywego świadectwa
Czym jest świadectwo?
Świadectwo kojarzy się z cenzurką w szkole. I rzeczywiście pod tym kątem łatwiej dostrzec pokrewieństwo tego przykazania z cnotą sprawiedliwości (oddaj drugiemu to, co słusznie się mu należy).
W przypadku przykazania mamy do czynienia ze świadectwem bardzo ważnym w naszych relacjach z ludźmi.
Pamiętam taką scenę z jednego z amerykańskich filmów, którego bohaterami byli dwaj oficerowie amerykańskiej łodzi podwodnej. W ostatniej scenie młodszy oficer, będący w sporze ze starszym rangą, przychodzi do gmachu sądu, gdzie zostaje poinformowany o wydanym przez tę instancję postanowienia. Protestuje, zaznaczając, że nie został zapytany o zdanie. Sąd podkreśla, że bezgranicznie ufa nieskazitelności i prawdomówności oficera wyższego rangą. I rzeczywiście - ów oficer wydaje sprawiedliwą wobec siebie samokrytykę.
Można innego za jego plecami splamić i zepsuć mu dobre imię. Można. Można być też człowiekiem pogarbionym. Można bać się własnej historii. Wystarczy wspomnieć masę denuncjatorów w naszej historii, którzy dzisiaj boją się sprawiedliwej kary, odkrycia prawdy przez swoich przyjaciół.
Można mówić w telewizji prawdę. Można. Ale można też wyczuć koniunkturę i schlebiać lepiej płacącym. Można być sługusem popularnych kłamstw. W imię nowoczesności, pieniądza, poklasku i chamstwa. Można. Czemu nie?
Jeżeli rozumiemy przyszłość tylko jako drewnianą skrzynię i robale - można wszystko. Ale - jeżeli mamy chociaż cień wątpliwości, co jest za kotarą śmierci - trochę rozsądku.
Wszystko tajne - jawnym będzie!
VIII. Nie mów fałszywego świadectwa
Czym jest świadectwo?
Świadectwo kojarzy się z cenzurką w szkole. I rzeczywiście pod tym kątem łatwiej dostrzec pokrewieństwo tego przykazania z cnotą sprawiedliwości (oddaj drugiemu to, co słusznie się mu należy).
W przypadku przykazania mamy do czynienia ze świadectwem bardzo ważnym w naszych relacjach z ludźmi.
Pamiętam taką scenę z jednego z amerykańskich filmów, którego bohaterami byli dwaj oficerowie amerykańskiej łodzi podwodnej. W ostatniej scenie młodszy oficer, będący w sporze ze starszym rangą, przychodzi do gmachu sądu, gdzie zostaje poinformowany o wydanym przez tę instancję postanowienia. Protestuje, zaznaczając, że nie został zapytany o zdanie. Sąd podkreśla, że bezgranicznie ufa nieskazitelności i prawdomówności oficera wyższego rangą. I rzeczywiście - ów oficer wydaje sprawiedliwą wobec siebie samokrytykę.
Można innego za jego plecami splamić i zepsuć mu dobre imię. Można. Można być też człowiekiem pogarbionym. Można bać się własnej historii. Wystarczy wspomnieć masę denuncjatorów w naszej historii, którzy dzisiaj boją się sprawiedliwej kary, odkrycia prawdy przez swoich przyjaciół.
Można mówić w telewizji prawdę. Można. Ale można też wyczuć koniunkturę i schlebiać lepiej płacącym. Można być sługusem popularnych kłamstw. W imię nowoczesności, pieniądza, poklasku i chamstwa. Można. Czemu nie?
Jeżeli rozumiemy przyszłość tylko jako drewnianą skrzynię i robale - można wszystko. Ale - jeżeli mamy chociaż cień wątpliwości, co jest za kotarą śmierci - trochę rozsądku.
Wszystko tajne - jawnym będzie!