Nie pożądaj..., czyli dziewiąte przykazanie


Minęły wakacje, a od października zaczyna się Rok Wiary. Postanowiłem przygotować coś więcej o sprawach, o których sam zapominam. Zaczniemy od dekalogu. Spodziewajcie się serialu pod tak brzmiącym tytułem...

IX. Nie pożądaj żony bliźniego swego

Pamiętacie co prorok Natan powiedział Dawidowi po jego grzechu z Batszebą? Opowiedział mu przypowieść o pewnym człowieku, który miał wiele owiec. Ale połaszczył się na jedyną owcę sąsiada, kiedy przyszli do niego goście i chciał im wyprawić ucztę.

Odebrać komuś serce...

Małżeństwo jest wyzwaniem, życie z kimś na stałe, w sposób wierny i trwały jest narażone na liczne przeciwności. Ale ze względu na wartość ludzką, społeczną a wreszcie naturalną i teologiczną tego wyzwania, mamy obowiązek ze wszech miar je wspierać i bronić.

Chronić małżeństwa

Społeczeństwo z małżeństw wiernych, płodnych i wychowujących dzieci ma wiele, bardzo wiele korzyści. Patrząc czysto zewnętrznie, rodzina kształtuje do pracy, do patriotyzmu, do miłości, troski, rodzina daje nam nowych obywateli, rodzina płaci podatki, wreszcie czyni obywateli szczęśliwymi. Taka jest prawda. Nawet jeżeli zdarzają się wyjątki od tej reguły, nie ma kogoś, kto nie chce mieć rodziny.

Oddzielanie mężczyzny od kobiety przez ograniczanie perspektyw, odbieranie ulg społecznych, albo równanie praw małżeństwa z jego karykaturami - jest ogromnym złem. Jeżeli małżeństwo ma prawo do niższych podatków, ulg, zasiłków, pomocy w dziedziczeniu to te przywileje mają tylko jedno uzasadnienie. Wielki ciężar rodzenia, wychowania, opieki nad dziećmi etc. Pomoc wzajemna, opieka jaką otacza mąż żonę i vice versa. Żaden zakład opiekuńczy, wychowawczy, leczniczy nie da tyle. Bo nie da tego z miłości.

Brońmy trwałości małżeństw. I brońmy małżeństwa. Modlitwą i czynem.

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Pokaż Jezusa!

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Idź do światła