Spotkanie, czyli IV Niedziela Adwentu

Oto krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swojej starości syna i jest już w szóstym miesiącu, ta, która uchodzi za niepłodną

Można nawet dopowiedzieć: "ta, z której naśmiewano się, że jest niepłodna", albo nawet: "ta, o której wszyscy wiedzą, że jej życie jest stracone, że żyje bez sensu".

Ile razy konfrontujemy się z myślą, że nasze życie może być bez sensu? Ile razy śmieją się z nas, ignorują, albo dają do zrozumienia...

Maryja usłyszała radosną nowinę. Spotkanie z Aniołem prowadzi ją ku górze. Wraca po raz kolejny ten szczególny obraz i symbol, jakim w Piśmie Świętym jest góra. Przychodzi nam na myśl wielka góra Horeb - miejsce powołania Mojżesza, góra Synaj, na której dostał on dekalog od Boga. Na górze Moria Bóg spotykał się ze swym ludem w Świątyni.

Ku górze poszła i Maryja. Spotkać tę, którą Bóg obdarzył "błogosławionym brzemieniem". Nie z ciekawości. Nie dla upewnienia. Ale po to, aby służyć. Po to, aby wesprzeć. Po to, aby "ta, z której wszyscy drwili" miała oparcie.

Elżbieta jest też symbolem Starego Przymierza - dawnego i pomału odchodzącego za sprawą Jezusa spotkania Boga z człowiekiem. Maryja, która idzie ku Elżbiecie - dawnej świątyni - uznaje podyktowaną przez Boga kolejność objawienia, przypomina, że Stare Przymierze nie przemija przez Jezusa, że nie jest z Nim sprzeczne. Maryja - która ma w sobie Nowe Przymierze - spotyka na górze Elżbietę - która w sobie nosi Stare Przymierze.

Gdzie Maryja szukała Boga w chwili, gdy odszedł od niej Anioł? Ano właśnie na górze. W miejscu spotkania. Tak samo, jak inni wierzący żydzi jej czasów. Jak wszyscy, którzy chcą usłyszeć Boga - na górze, w Księdze Objawienia.

Błogosławionych przygotowań do świąt!

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Pokaż Jezusa!

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Idź do światła