Podano mu księgę pisma..., III Niedziela zwykła
Pan posłał Mnie,
abym ubogim niósł dobrą nowinę,
więźniom głosił wolność
Kim jesteś, Teofilu?
Początek Ewangelii wg św. Łukasza, który dzisiaj Kościół przytacza w Liturgii Słowa, jest znakiem wielkiego osobistego wyznania tego Ewangelisty, które zawiera w tej księdze. Adres tego pisma brzmi jak list. Jest ten list skierowany do Teofila - bliżej nieznanego nam chrześcijanina, zapewne w jednej z diaspor (czyli rodzaju gett wyznaniowych, jakich pełno było w ówczesnym świecie, kiedy jeszcze "getto" nie kojarzyło się z niczym okrutnym).
O Teofilu nie wiemy nic, poza tym, że św. Łukasz Ewangelista zaadresował do niego dwa swoje dzieła - Ewangelię Jezusa Chrystusa oraz Ewangelię Ducha Świętego, czyli Dzieje Apostolskie.
Jednocześnie Teofil jest każdym, kto otwierając tą Księgę, pragnie odkryć oblicze Jezusa. Prawdopodobnie nikt, tak jak św. Łukasz nie odmalował nam zwyczajności Jezusa i Jego ludzkiego oblicza.
Teofil, to inaczej Bogumił. Ten, który umiłował Boga.
Wtedy Nehemiasz, to jest namiestnik, oraz kapłan-pisarz Ezdrasz, oraz lewici, którzy pouczali lud, rzekli do całego ludu: Ten dzień jest poświęcony Panu, Bogu waszemu. Nie bądźcie więc smutni inie płaczcie! [...] A nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest waszą ostoją
Ewangelia Jezusa jest Ewangelią dla smutnych. Tak samo, jak słowa tych, którzy dzisiaj przemawiają do Izraela, który właśnie odbudował w pocie czoła swoją stolicę, Jerozolimę, po niewoli babilońskiej. Te słowa nie są tanią pociechą. Nie pocieszają nas, jak czasem to się zdarza, kiedy mówimy bezsensowne i krzywdzące "nie płacz", "nie smuć się". Te słowa patrzą w dal. Niosą nadzieję. Kiedy lud dokonał wielkiego wysiłku, zjednoczył się wokół odbudowy i świata poza tym nie widział, miał sens, zjednoczył się. Kiedy Jerozolima jest odbudowana, pojawił się paradoksalnie smutek, a nie radość. Oto pięknego i ważnego zakończyło się. I nie da się tego poprawić.
Spełniły się dzisiaj te słowa, które słyszeliście. Rzeczywiście, w tej budowie nie wszystko na dzień dzisiejszy Ci wychodzi. Rzeczywiście, sporo jest do zrobienia. Nie pogodziłeś się do końca z teściową. Nie jesteś po spowiedzi, bo zabrakło Ci odwagi. Rzeczywiście, po raz kolejny upadłeś w stary grzech. Kolejny raz nawrzeszczałeś na dzieci i żonę, chociaż obiecałeś sobie, że nigdy więcej.
Rzeczywiście. Ale dzisiaj z tych gruzów coś powstaje. Nie czas lamentować nad tym, co jest nieudane. Od tego jest dzień powszedni. Dzisiaj chwal Boga - swojego Stwórcę! Za to, że Cię tak pięknym stworzył. I dał Ci jutro. Które nie będzie gorsze, ale lepsze.
Błogosławionej Niedzieli.