mission possible: Wielki Post
Miłosierny Boże, wspomagaj swoją łaską rozpoczęte dzieła pokutne, aby naszym zewnętrznym wyrzeczeniom towarzyszyła prawdziwa odnowa ducha.
Przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.
modlitwa po Jutrzni z Liturgii Godzin piątku po Popielcu
Zachętą i inspiracją do tego wpisu była dla mnie jasność i prostota modlitwy z Liturgii Godzin. Co prawda początkowo chciałem wybrać tę ze środy popielcowej, jednakże dzisiejsza wydała mi się jeszcze bardziej konkretna.
Dla kogo pościsz?
Wydaje nam się, że to banalne pytanie. Warto zajrzeć do korzeni, ponieważ wiemy, że tam często wdaje się choroba śmiertelna, jak również długo może być niezauważana. Zdarza się, że post, modlitwa i jałmużna są dla nas pretekstem, nie po to żeby do Pana się zbliżyć. Czasem nie podejmujemy postu, żeby wyrzec się czegoś w imię pragnienia bycia bliżej Jego miłości. Uczestnictwa w Jego cierpieniu.
Zdarza się, że pościmy, żeby siebie podbudować. Rezygnujemy z jedzenia, żeby się odchudzić, nie oglądamy serialu, żeby mieć więcej czasu. Albo ograniczamy używki - palenie, alkohol, kawę, narkotyki - żeby sobie udowodnić, że p o t r a f i m y. U kresu takiego myślenia jest jedno - zmarnowana szansa.
Post ma mieć intencję. I ma wyzwolić mnie z formy spędzania czasu, albo ważnej dla mnie rzeczy, abym dzięki temu bardziej stał się Boga.
Zdarza się, że dajemy coś innym, żeby sobie pokazać, że jesteśmy hojni. Zdarza się, że dzielę się z kimś SWOJĄ własnością, ale cały czas myślę o tym, co ten ktoś z nią zrobi. Gotowi czasem nawet jesteśmy zabrać innym swoje pieniądze, kanapę, komputer, mieszkanie - bo przecież, nie po to mu to daliśmy! U kresu takiego myślenia jest jedno - zmarnowana szansa.
Jałmużna ma być hojna. Często jest tak, że chcemy, aby wobec nas ktoś był hojny. Pracodawca, państwo, rodzice, przyjaciele. Bądź raz hojny tak, jak sam chciałbyś, żeby wobec Ciebie ktoś był hojny. Potrafisz tak?
Zdarza się, że modlimy się o swoje. Mamy listę życzeń i próśb. I tak klepiemy, informując Wszystkowiedzącego o naszych sprawach. I kresu takiego myślenia jest jedno - zmarnowana szansa.
Modlitwa ma być więcej dziękowaniem - za wszystko, za nowy dzień, za zalety, dary jakie dostałem od Boga, za dziewczynę, za chłopaka, za żonę, za męża, za dzieci, za rodziców, za przyjaciół, szkołę, za pana w autobusie, co się do mnie uśmiechnął - i prośbą. Ale w intencji innych. A ja? Dla siebie prośmy o miłość i cierpliwość. To wystarczy, aby być szczęśliwym.
Miłosierny Boże...
To pierwsze słowa tej modlitwy. Kierują nas na CEL. Nie "ja". Nie "moje". Bóg jest celem moich praktyk ascetycznych. On sam jeden. Przejawiający się w swoim miłosierdziu. To miłosierdzie daje nam podstawę przypuszczać, że zgodnie ze swoim słowem nagrodzi "dobre i wierne sługi". Dobre i wierne, a nie takie, które "już otrzymały swoją nagrodę".
...wspomagaj swoją łaską...
Nie tylko cel. Ale też jedyny słuszny środek. "Bez Boga ani do proga". Łaska Pana prowadzi nas przez zielone pastwiska i ciemne doliny. I jej należy się trzymać. Jest światłem rozświetlającym ciemności. A ciemności na pewno się pojawią. Pojawiają się zawsze, kiedy chcemy być bliżej Niego.
...dzieła pokutne...
Warto zaznaczyć, że nie chodzi tylko o "pragnienia serca" - ale dzieła. Czyny. Dzisiaj mają one wartość świadectwa, czyli uczestniczą w zbawczym dziele Chrystusa, przez które chce zbawić też tych, którzy są daleko.
...aby naszym wewnętrznym wyrzeczeniom towarzyszyła prawdziwa odnowa ducha...
Te słowa korespondują z Ewangelią z środy popielcowej. Są jej streszczeniem. Żeby praktyki pokutne nie służyły mnie, ale były podjęte z intencją odmienną od mojej. Ze względu na miłość do Boga, a nie miłość własną. Rzeczywistość pokuty wtedy się objawi, kiedy podejmiemy uciążliwy post, w intencji, która wcale nie jest nam na rękę - na przykład, żebym podał rękę komuś, komu nie potrafię przebaczyć. Żebym to ja umiał się upokorzyć, a nie on. Potrafisz tak?
Błogosławionego czasu w Wielkim Poście! Owocnego wypełniania misji!