Bogactwo chrześcijanina
Można być sytym, a mieć pustkę. Może się ze mnie wylewać, a nie będę szczęśliwy. Jechałem dzisiaj późnym wieczorem autobusem do Konstancina i widziałem mnóstwo "przepełnionych" ludzi. Upojeni alkoholem. Czy szczęśliwi? Co będą czuli rano, kiedy wyparują ostatnie promile? Oczywiście oprócz kaca.
Ale Jezus mówi do faryzeuszów, przestrzega ich. I nie jest to pochwała ubóstwa. Jest to nagana dla "sytych", którzy się nie dzielą. Ostrzeżenie.
I nam trzeba się zatem odnaleźć w osobie bogacza. Jeżeli czujemy się wierzącymi to mamy wielkie bogactwo, któremu na imię wiara. I ta przypowieść Jezusa jest lustrem, w które warto spojrzeć z pytaniem, czy mój stół zastawiony przez Niego, pełny najszlachetniejszego Pokarmu, służy komuś? Czy służy tylko mnie.
Mam obraz rodziny, której zwyczajem jest gromadne chodzenie do kościoła. Eleganccy, w garniturach, pod krawatem. Kiedy idą do kościoła w swojej parafii wszyscy ich widzą. Znają. Pozdrawiają. Ale ta rodzina nikogo nie pozdrawia. Nie uśmiecha się często, a nawet często się kłóci.
Ludzie patrząc na nich mówią: "nie zazdroszczę im". Inni niechętnie ich odwiedzają.
Mam też inny obraz. Jest taka pani w jednym z seminariów, która od wielu lat pracuje w bibliotece. Bardzo wiekowa pani. Pracuje, bo nie wyobraża sobie życia poza tym miejscem. Przychodzi do swojej pracy uśmiechnięta. Swoją pogodą i rozmową wprowadza atmosferę serdeczną. Zawsze ma dla innych coś. Potrafi dzielić się tym, co ma. Ma niewiele, a jednak każdy lubi, kiedy ona przychodzi.
Każdy z nas jest bogaczem, na którego stole dzisiaj jest sam Jezus. Przychodzi do mnie i do Ciebie. I mówi w dzisiejszej Ewangelii: "podziel się Mną". Podziel się miłością, nadzieją i wiarą. Podziel się szczęściem, które daję Ci w obfitości.
Ale tutaj trzeba sobie zadać pytanie - czy moje chrześcijaństwo jest szczęśliwe? Czy mam czym się dzielić?
Jest wielu ludzi, których wiara jest smutna. Oblicze Jezusa dawno w nich się zatarło. Stracili kontakt z Żywym Panem.
Jest też wielu biednych Łazarzy, którzy leżą u naszych bram i u naszych stóp. To oni nas błagają o wiarę. Chcą choć troszkę jej liznąć, poznać. Czasami swój głód wiary i miłości, a także nadziei komunikują agresją, wrogością wobec wierzących. Czasami oddali się na usługi demona, który jest podstępny. Demon jest jak pies. Nie nakarmi, ale wyliże rany. Nie zaspokoi głodu, ale ukoi ból.
Dzielmy się skarbem naszego stołu.
Błogosławionej Niedzieli!