Coś się zbliża... ale co?
Kiedy w Księdze Proroka Malachiasza czytamy o piecu i słomie, którą będą pyszni i źle czyniący, to nie mamy się obawiać. Bowiem dla nas, czczących Boże imię, "wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach".
W tym słońcu możemy widzieć Jedyne Słońce, którym jest Jezus Chrystus. Od starożytności analogia między Słońcem a Chrystusem była niemal oczywista. Czekamy na powrót Chrystusa, jak każdej nocy czekamy na wschód Naszej Gwiazdy. To źródło światła rozświetla wszelkie ciemności. W tym ciemność naszej duszy, wszystkie nasze zakamarki.
Jak słońce rozświetla noc, tak Chrystus rozświetli wszelkie mroki tego świata, kiedy znów przyjdzie. W Księdze Malachiasza jest to dopiero zapowiedź. Myśmy już poznali i mamy stale dostęp do zapowiedzi, która w znacznej mierze już się dokonała. Słońce Sprawiedliwości wzeszło nad światem i z miłości wzięło na siebie niesprawiedliwość. Abyśmy my byli bliżej Niego.
Słowo o sądzie nie jest przerażające. Niesie nadzieję. Kto Boga wyznaje, kto z Nim stara się przez życie iść, kto Jemu oddaje swoje plany i z Nim się nawraca, do Niego zmierza. Ktoś taki może spokojnie trwać, będąc pewnym Jego wielkiej Miłości.
Oczywiście, ta miłość zapowiada pewien zamęt. W Ewangelii słyszymy, że ze świątyni, najważniejszego dla Żydów obiektu sakralnego nic nie pozostanie. Każdy z nas ma swoje miejsca adoracji. Mamy rodzinę, mamy pracę, pasje, miłości i namiętności. Większe i mniejsze przyjemności. Nasze mikro świątynie. Trzeba się liczyć, że Słońce Sprawiedliwości - Jezus, który przychodzi do nas - zburzy nasz pseudo-świat, nasze klocki pójdą w gruzy.
Ale na tych gruzach stanie On. I przywróci sens. Szczęście obcowania z Bogiem - odwieczna tęsknota człowieka - w świątyni była tylko namiastką. Od momentu, gdy po ziemi zaczął kroczyć Chrystus - żywa Świątynia Boga - wszystkie namiastki szczęścia zostały obnażone. I muszą być zburzone. Żeby zajaśniał nam Chrystus.
Burzenie spraw dla mnie ważnych jest zawsze bolesne. Ale na tych gruzach powstaje sens życia, który wszystko porządkuje i z niczym się nie skłóci. Po co była świątynia? Po to teraz jest On. Słońce nie znające zachodu.
Błogosławionej Niedzieli!
W tym słońcu możemy widzieć Jedyne Słońce, którym jest Jezus Chrystus. Od starożytności analogia między Słońcem a Chrystusem była niemal oczywista. Czekamy na powrót Chrystusa, jak każdej nocy czekamy na wschód Naszej Gwiazdy. To źródło światła rozświetla wszelkie ciemności. W tym ciemność naszej duszy, wszystkie nasze zakamarki.
Jak słońce rozświetla noc, tak Chrystus rozświetli wszelkie mroki tego świata, kiedy znów przyjdzie. W Księdze Malachiasza jest to dopiero zapowiedź. Myśmy już poznali i mamy stale dostęp do zapowiedzi, która w znacznej mierze już się dokonała. Słońce Sprawiedliwości wzeszło nad światem i z miłości wzięło na siebie niesprawiedliwość. Abyśmy my byli bliżej Niego.
Słowo o sądzie nie jest przerażające. Niesie nadzieję. Kto Boga wyznaje, kto z Nim stara się przez życie iść, kto Jemu oddaje swoje plany i z Nim się nawraca, do Niego zmierza. Ktoś taki może spokojnie trwać, będąc pewnym Jego wielkiej Miłości.
Oczywiście, ta miłość zapowiada pewien zamęt. W Ewangelii słyszymy, że ze świątyni, najważniejszego dla Żydów obiektu sakralnego nic nie pozostanie. Każdy z nas ma swoje miejsca adoracji. Mamy rodzinę, mamy pracę, pasje, miłości i namiętności. Większe i mniejsze przyjemności. Nasze mikro świątynie. Trzeba się liczyć, że Słońce Sprawiedliwości - Jezus, który przychodzi do nas - zburzy nasz pseudo-świat, nasze klocki pójdą w gruzy.
Ale na tych gruzach stanie On. I przywróci sens. Szczęście obcowania z Bogiem - odwieczna tęsknota człowieka - w świątyni była tylko namiastką. Od momentu, gdy po ziemi zaczął kroczyć Chrystus - żywa Świątynia Boga - wszystkie namiastki szczęścia zostały obnażone. I muszą być zburzone. Żeby zajaśniał nam Chrystus.
Burzenie spraw dla mnie ważnych jest zawsze bolesne. Ale na tych gruzach powstaje sens życia, który wszystko porządkuje i z niczym się nie skłóci. Po co była świątynia? Po to teraz jest On. Słońce nie znające zachodu.
Błogosławionej Niedzieli!