Przyjście Chrystusa - centrum życia

Na naszej tegorocznej drodze adwentowej wchodzimy w tajemnicę spotkania. Jest to spotkanie wyjątkowe. Z jednej strony mamy przeszłość, dosyć mizerną. Achaz, król mizerny, który chociaż od Boga otrzymał swój urząd, boi się Jemu zaufać. Szuka poparcia u innych władców. Im oddaje pokłon. Oddala się od Boga, aby otrzymać potwierdzenie swej władzy z ziemskich źródeł.

Widzimy też przyszłość. Ta jest reprezentowana przez zapowiedź Izajasza, który daje obietnicę zbawienia Izraelowi wobec tchórzliwego króla. Wobec króla, któremu "nie wychodzi" - mówiąc po ludzku. Drugim tego przejawem są słowa św. Pawła, który w Chrystusie Jezusie dopatruje się i ostatecznie potwierdza nadzieję zbawienia. To "nie lękaj się Izraelu!" otrzymuje swoją "kropkę nad i". W Nim, w Chrystusie Jezusie wypełnia się ostatecznie obietnica podniesienia nas z naszej mizeroty.

Wszystko przez pryzmat spotkania z Jezusem. Modlimy się w Adwencie, aby Pan zesłał rosę swemu ludowi. Ta rosa z Nieba, to Chrystus, który wyciąga z Nieba swoją dłoń, aby nam jako człowiek ją podać.

Gdyby nie moment przyjścia Boga na świat, to nie mielibyśmy nie tylko Dzieciątka w szopce, ani Krzyża, w którym możemy dostrzec własną mizerię i własne grzechy. Nie mielibyśmy Boga, któremu moglibyśmy podać rękę, rozmawiać z Nim, jak z przyjacielem. Nie moglibyśmy być blisko Boga. On nie byłby z nami.

A czym dla Ciebie jest Boże Narodzenie? Co dla Ciebie znaczy?

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu

Czasem trzeba rozsypać świat