II Niedziela Adwentu
"Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki." (Mt 3,1-12)
Co jest potrzebne, żeby było Boże Narodzenie?
Choinka? Dwanaście potraw? Sianko? PREZENTY! Barszczyk? No i uszka?
Absolutnie nie! Żeby było Boże Narodzenie, muszę uznać, że Pan Bóg przychodzi do mnie. I to On jest PREZENTEM. Nie ja robię prezent Panu. To ON przychodzi.
"prostujcie ścieżki Panu"
Lubimy sobie zamieszać w życiu. Im bliżej świąt, tym ciśnienie wyższe. Promocje, prezenty, gary, sprzątanie. Im bliżej, tym więcej ludzi wokoło wie, że u Kowalskich "już święta". Wszystko BYĆ MUSI i biada temu, kto zepsuje.
Ewangelia o Janie, który wybrał najprostszą, dosłowną drogę, jest wybawieniem w tym czasie. Krzykiem. "Ludzie! Zostawcie Arkadię, hipermarkety i sklepy! Przygotujcie się na święta!"
Dla Żydów jedną z barier, która powoduje, że nie umieją uznać Jezusa jako Mesjasza jest to, że owocem Jego działania jest pokój. Taki jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu. Drapieżnicy z ofiarami. Teściowa z synową. Pełna zgoda. Bukolika.
No właśnie.
Jaki pokój przyjdzie do Ciebie w te święta?
Ile osób na swojej drodze uświadomisz jak WAŻNE są dla Ciebie barszczyk, bombka i choinka? Grymas na twarzy, krótkie burknięcie zamiast słowa. Wszyscy wiedzą.
A czy dasz sobie zrobić prezent? Pan Jezus przychodzi!