Autopilot

#Szkice z duchowości


Photo by Jazmin Quaynor on Unsplash

Wydaje nam się, że proste rzeczy nie mają znaczenia. Powtarzanie przez lata codziennie "kocham cię", choć jest jednym z najpiękniejszych zwrotów, jaki możemy wypowiedzieć i usłyszeć, powszednieje i może stać się jak czerstwe pieczywo - chleb, zjeść się da, ale co to za frajda.


Same słowo to słaby przykład, ale dodajmy do niego buziaka, przytulenie albo podanie ręki. Za prostym słowem idzie prosty gest, wskazujący, że to nie tylko rutyna, wyświechtany slogan. Za słowem idzie ciało, a zatem jestem w to zaangażowany. Nie usta, nie wyrachowanie, ale postawa.


Ktoś kiedyś powiedział, że najprostsze gesty najwięcej kosztują. Na przykładzie "kocham cię" i rutynowego przytulenia najłatwiej to wykazać. W domu jesteśmy najbardziej uporczywi w korzystaniu z języka pretensji, niż z języka wdzięczności. Wdzięczność i pozytywne zwroty zdają się często bardziej kaleczące nasze gardła niż podwórkowa łacina. Ta szorstkość i niechęć do rutyny w dobrym przekłada się na naszą postawę duchową.


Wobec Pana mamy wielkie oczekiwania, stąd łatwo się rozczarowujemy. Oczekujemy od Boga wielkich znaków oraz wiecznego poruszenia serc. Z jakim smutkiem przyjmujemy pustynię i ciemność. Gotowi jesteśmy porzucić modlitwę, porzucić wierność Bogu, ponieważ nie wznosimy się coraz wyżej.


Można to porównać do zakochania w relacji damsko-męskiej. Wyobraźmy sobie małżeństwo, które kończy się, kiedy odfruwają motylki, a zaczynam czuć zapach codzienności (bardziej pieluchy niż perfumy), oraz widzieć rzeczywistość w bardziej szarych barwach (bardziej zmarszczki niż blask świetlistej poświaty). Być może w takiej sytuacji przychodzi komuś zakończyć związek i wyprowadzić się do rodziców, albo szukać szczęścia u innej osoby, ale pozostawiona rodzina przypomni o sobie przez sąd rodzinny. Nie można takiej postawy nazwać dojrzałą.


W relacji do Boga chodzi o otwarcie się na Niego w wolności, dostępnymi metodami. Kościół proponuje pewne działania, które są jak osnowa, lub jak szkielet. Wykonywanie ich, rutyna z nimi związana, pozwoli nie wywalić się w czasie trudniejszym, kiedy przestajemy się kontrolować. Doświadczyć tego można w sposób najbardziej dobitny, kiedy przychodzi nam się modlić z osobami z zaawansowaną chorobą Alzhaimera lub stanami demencyjnymi. Często jedyne, co potrafią powiedzieć w każdym momencie, to wyuczone niegdyś modlitwy. Tego się nie zapomina.


Codzienny pacierz, słuchanie Słowa Bożego, lektura duchowa, niedzielna Msza święta - to są sposoby budowania regularnej więzi z Panem. Regularnej - tzn. według określonych zasad. Przypomnieć należy, że to nie są zasady "wymyślone" przez nas. Raczej oparte o to, co Pan sam powiedział.

Poprzedni wpis z serii #szkice z duchowości:

https://blog-w-cieniu.blogspot.com/2020/09/rytm-dnia-rytm-zycia-rytm-modlitwy.html


Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Czasem trzeba rozsypać świat

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu