Tęcza nie obraża? Czy rzeczywiście?

To figura Chrystusa po Powstaniu Warszawskim, dla mnie najbardziej wymowne wytłumaczenie, dlaczego nie wszystkim podoba się performance inicjatywy "stop-bzdurom"
To figura Chrystusa po Powstaniu Warszawskim, dla mnie najbardziej wymowne wytłumaczenie, dlaczego nie wszystkim podoba się performance kolektywu "stop-bzdurom"

Wydawać by się mogło, że kiedy bitewny pył pomału opada, możemy wreszcie przejść do bieżączki codziennej i pomału zapomnieć o wstydliwej i trudnej kontrowersji wokół zachowania młodzieży przy pomniku Sursum Corda. Mnie wydaje się jednak, że moment, w którym większość emocji opadła jest idealnym, aby bez eskalowania upewnić się, że podstawowe fakty są zebrane i przemyślane, abyśmy bardziej rozumieli zjawisko, które miało miejsce.

"Tęcza nie obraża!"

Wiele cenionych przeze mnie osób podnosiło ten argument i chciałbym również się zastanowić, co oznacza tęcza i dlaczego. Same kolorowe pasy połączone ze sobą nic kompletnie nie oznacza. Ani białoczerwone pasy, ani sześciokolorowe pasy, ani dwie przecinające się belki. Ani tęcza, ani Krzyż, ani Krzyż odwrócony (zw. Krzyżem św. Piotra), ani żaden ze znanych nam symboli nic nie oznacza. Czy rzeczywiście? Szymon, ksiądz plecie androny! Rzeczywiście, nie sposób się zgodzić. Ponieważ symbolom znaczenie nadaje człowiek.

Przemoc symboliczna

W nomenklaturze progresywno-liberalnej jest pewna olbrzymia zbrodnia w postaci przemocy symbolicznej. Nie chodzi oczywiście o przemoc mało znaczącą. Chodzi o przemoc w sferze symbolu. Mamy z tą zbrodnią do czynienia, kiedy w przestrzeń domniemanej świeckości wnoszony jest znak kojarzony religijnie. Kiedy w urzędzie pojawia się półksiężyc, świecka osoba czuje się opresjonowana, ponieważ w przestrzeni bez-symbolu jest atakowana przez widok czegoś, co powoduje u niej skojarzenia religijne.

Jak zatem odczytać zachowanie inicjatywy "Stop Bzdurom", kiedy w przestrzeń sakralną, nie tylko figurę Chrystusa, ale też sakralną w wymiarze sacrum państwowo-narodowego (zapomniano, że utęczowione zostały również inne pomniki w mieście) zostaje wprowadzony symbol nie należący do kontekstu, w jakim ów symbol się pojawia. Przestrzeń sakralną otacza szczególne prawo, które dopuszcza wolność i swobodę uczestników tej przestrzeni, ale TYLKO w określonych przez wiernych ramach. Przestrzeń sakralną, a pomnik Sursum Corda jest w takiej przestrzeni, określa nie swoboda symboliczna, ale ściśle określone prawo, które ustala wspólnota religijna.

Gdybym chciał komuś namalować na elewacji najpiękniejszy obraz na świecie i w tym celu wkroczył w prywatną przestrzeń tej osoby, słusznie mógłbym zostać wyrzucony za drzwi, a w razie stawiania oporu, słusznie spacyfikowany. Takie ramy funkcjonowania społecznego określa święte prawo własności. Nie jest to prawo religijne, tylko wzięte z tradycji co najmniej równoległych do Objawienia.

Jasna deklaracja znaczenia symbolu


Happening dokonany na Krakowskim Przedmieściu nie jest przypadkowym i spontanicznym działaniem dwójki niewinnych młodych ludzi, którzy szukają pokoju i miłości. Nie jest to też działanie pozwalające na dywagacje wokół interpretacji zachowania tych młodych ludzi. Wkroczyli oni w cudzą przestrzeń, użyli z premedytacją symbolu, o którym wiedzieli, że wzbudzi kontrowersje, oraz wypisali na pomniku konkretny manifest, nie pozostawiający złudzeń, co do intencji. "To atak! To Tęcza..." nie jest wymyślonym przez "nazioli" i "katoli" fejkiem, tylko z dumą obnoszonym programem, który wprost uderza we wszystkich inaczej myślących i potwierdzającym, że wszyscy uważający ten akt za agresję mają rację. Można powiększyć zdjęcie obok.

Nie jestem zwolennikiem namnażania agresji. Uważam, że źle się stało, że wokół tej sprawy namnażają się emocje. Ale nie zgadzam się z atakowaniem katolików, do których należę, za obronę przestrzeni, której oni są właścicielami. Kościół to nie hyde park. Kościół i każda przestrzeń sakralna, to przestrzeń delikatna. Uderzenie w tą przestrzeń, dla osób wierzących, jest jak uderzenie w policzek. 

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Czasem trzeba rozsypać świat

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu