Wykluczeni z życia - II Niedziela Adwentu


Obrazy Słowa


Mk 1,1-8


Wykluczenie jest tematem przewodnim wielu spraw publicznych. Wykluczenie ubogich, wykluczenie ekonomiczne, wykluczenie technologiczne, wykluczenie mniejszości. Czy jednak nie jesteśmy coraz bardziej wykluczeni z życia? Czy cyfrowy świat nie wyklucza nas z naszych rodzin, spraw domowych. Czy dzieci cyfrowych rodziców, wychowywane przez jutubowe niańki coraz bardziej nie są wykluczone z miłości?


Początek Ewangelii

Banał - każda Ewangelia ma swój początek. Również moja i twoja. Ta Ewangelia jest szczególnie fascynująca, bo ma oblicze konkretnych wspomnień, osób i miejsc. Kuchni, salki parafialnej, siostry zakonnej, katechety, kolegi, babci, księdza, pokoju i łóżka, przy którym klęczała rodzina. Czasem dramatycznego wypadku, przypadkowego zdarzenia, albo wielkiej miłości. Wtedy wszystko się zaczęło. Miejsce i czas, a zwłaszcza osoba - przewodnik. Jak Jan Chrzciciel.

Czemu wracamy do początku? Trochę jak u Zbigniewa Wodeckiego: "lubię wracać tam, gdzie byłem już". Potrzebujemy zobaczyć skąd wyszliśmy. Zobaczyć całą drogę, która doprowadziła nas do dzisiaj. Kiedy się wahamy, kiedy wątpimy, kiedy zboczyliśmy z kursu. Także, kiedy nasza wiara wydaje się słaba. Jak ledwie tlący się knotek. Powrót do początku jest zawsze kojący. Nie można tam za długo być. To raczej szybkie przemknięcie poprzez kartki pamięci. Ale potrzebne. Nie po to, aby policzyć, ile siwych włosów nam przybyło od tamtego czasu. Nie sentymenty są tu istotne. Nie mamy też nucić "to se ne vrati". Po to wracamy do początku, aby zobaczyć ideały, które mieliśmy. Co nas urzekło, co obiecaliśmy sobie. I co, być może, straciliśmy, bo łatwiej, wygodniej, nowocześniej. Kiedy patrzyliśmy na kłócących się rodziców i obiecaliśmy sobie, że w naszym domu tak nie będzie. Albo jak przed ślubem planowaliśmy sobie nasze małżeństwo. Albo jak obiecywaliśmy sobie, że będziemy najsumienniej wykonywać nasze obowiązki. Ile z tego zostało?

Prostujcie drogę Panu

Po poplątanych ludzkich życiorysach Pan pisze prostymi liniami. Miałem proste obietnice, teraz są straszne zawiłości, cała plątanina. Tłumaczenia, usprawiedliwienia, ucieczki, zaniedbania. Dlatego trzeba zmienić tryb - wrócić do początku, do tego, co proste. Wylogować się ze świata komplikacji i wrócić do rzeczywistości prostoty. Nie naiwnie. Chodzi o to, że Chrystus nie jest przeintelektualizowany, pseudo-intelektualny. Jezus jest prosty. Żeby Go widzieć, muszę iść prostą ścieżką.

Kiedy świat podpowiada, że trzeba kombinować, rozpychać się łokciami, oszukiwać, kłamać, naginać - nawet tym, których najbardziej kochamy - Ewangelia pomaga nam wrócić na właściwe tory.

Pan Bóg wie wszystko. Naprawdę. Nie jest to hasło do straszenia niegrzecznych dzieci. To fakt. Ten fakt służy przyjęciu prostoty i uwolnienia się od nadmiaru komplikacji.

Wyimaginowane plany vs. Ewangeliczne marzenia

Nasza wyobraźnia ciężko pracuje, aby zadowolić wszelkie nasze zachcianki. "Nie jesteśmy stworzeni, żeby marzyć o wakacjach i weekendach, ale żeby realizować marzenia Boga na tym świecie" powiedział papież Franciszek. My za wszelką cenę realizujemy swoje plany na życie. Nasze i innych. Czy zawsze to dobre plany? Nie jest to ważne, jak się wydaje. Ważne, że dla nas są dobre, korzystne. Pierwszy w kolejce, większa kasa (nie ważne, że nieuczciwa), odrobina zaoszczędzonego czasu (nie inni się męczą i czekają). Nie są to proste, ewangeliczne marzenia.

Dobrze, że znajdują się wokół nas ci, którzy przypominają o tych prostych ścieżkach. Zwłaszcza denerwujące nas dzieci, kiedy obnażają nasz faryzeizm i kłamstwa.

Przewodnik Jan

Jan, który w Jordanie chrzci tłumy, jest przewodnikiem Adwentu. Zobaczmy, przez chwilę, kto do niego przychodzi. Tłumy. Nie są zagonione siłą, nie są namówione ładnymi plakatami i barwnymi reklamami. Nie przychodzą święci. Przychodzą tęskniący za prostotą. Ci, których gniecie własne życie, zwłaszcza grzech. Nie boję się o następne pokolenia. One znajdą przewodnika. Zacznijmy od siebie, aby tych przewodników było jak najwięcej. Nie pokazujmy palcem. Sami zechciejmy być uczniami i przewodnikami.

Adwent jest zaczynaniem od siebie

Biblia ukazuje jak Jan jest związany z Bogiem. Siedzi w Jego kieszeni. Nie znaczy, że ma "jak u Pana Boga za piecem". Przeciwnie. Mógłby chodzić między polami. Wtedy miałby pod dostatkiem zboża. stary nakaz w Izraelu powiadał, że obrzeża pól mają być niedokoszone, aby biedni (sieroty i wdowy) mogli korzystając z tych resztek mogli spokojnie przeżyć. Jan ciężko pracuje szukając tego, co Pan dla niego przygotował sam. Miód leśny nie jest łatwo pozyskać. O szarańczy nie wspomnę, bo nawet jeśli jest jej dużo, to nie jest to pokarm prosty.

Jan nie proponuje prostej drogi w znaczeniu "lekkiej", "wygodnej". Proponuje natomiast prostotę zaufania. Wymaga zmianę kąta patrzenia. Mam widzieć nie tylko siebie. Mam podjąć wysiłek dla Boga.

Przeczytaj też

Co Jezus dzisiaj wyrzuca z mojej świątyni?

Mimo zamkniętych drzwi i ludzkich obaw

Czasem trzeba rozsypać świat

Co to są "czcze rzeczy"?, czyli o Drugim Prawie z Dekalogu