Pęknięcie
Photo by Paweł Czerwiński on Unsplash |
Mk 1,21-28
Gdy w naszym życiu jest coś ważnego, jak miłość, kariera, marzenia, może dojść do pęknięcia, rozdwojenia. Utraty równowagi. Taka utrata równowagi może skończyć się źle, ponieważ może doprowadzić do upadku, utonięcia. Ale może też nauczyć nas jeszcze lepiej tę równowagę utrzymać.
Młody chłopak zakochuje się po uszy. Przestaje mieć znaczenie szkoła, przyjaciele, rodzina, pasje. Utrata głowy skutkować może poważnymi konsekwencjami.
Kiedy tracimy równowagę jesteśmy bez szans. Zawsze znajdzie się coś, co spowoduje, że popłyniemy, że wpadniemy po uszy. Jedynym wyjściem w sytuacji utraty równowagi, jest złapanie się czegoś, co się nigdy nie zmienia.
Cywilizacja w jakiej żyjemy usiłuje nam wmówić, że wszystko jest zmienne, zależne od naszych emocji, afektów, dostosowane do naszych potrzeb. W związku z tym, prawdziwe życie nazywa się naiwnością i śmiercią, zaś drogę ku samozagładzie nazywa się prawdziwym życiem. Kiedy zrezygnujemy z postawienia stopy na gruncie Boga, na gruncie Ewangelii, wdepniemy w bagno. Propozycja świata, w którym nie ma miejsca na Boga, na Objawienie, jest propozycją skoncentrowaną na przyjemności i zadowoleniu.
Jezus w synagodze rozkazuje duchowi nieczystemu. On uwalnia opętanego z wpływu demona. Nie podejmuje dialogu, nie nakłania i nie próbuje wejść z nim w komitywę. Jezus w kontakcie ze złem osobowym jest radykalny - określa zasadę i egzekwuje prawo. Gdy rozmawiał z ludźmi, jadał z nimi, nawet z celnikami, nie był tak radykalny.
Jezus rozkazuje: "milcz i wyjdź z niego!". W sytuacji, kiedy tracimy grunt pod nogami potrzebujemy mocnego fundamentu. Słowa Jezusa w dzisiejszej Ewangelii są właśnie jak ten fundament. Wobec zła (nie wobec człowieka) mamy być radykalni. Zauważmy, że zdecydowana postawa Jezusa ratuje człowieka opętanego od zguby.